Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

strajała ten pokoik. Serce jej się ścisnęło, gdy ujrzała Kiti, siedzącą na nizkim, stojącym najbliżej drzwi foteliku, i spoglądającą ponuro na róg dywanu. Kiti podniosła oczy na siostrę i chłodny, ponury wyraz jej twarzyczki nie zmienił się.
— Pójdę już niedługo i kamieniem będę siedziała w domu — odezwała się Darja Aleksandrowna, siadając koło siostry. — Chciałabym pomówić z tobą...
— O czem? — zapytała Kiti ze strachem, podnosząc głowę.
— O niczem innem, tylko o twojem zmartwieniu.
— Ja nie mam żadnego zmartwienia...
— Daj spokój, Kiti! czyż zdaje ci się, że ja mogę nie wiedzieć o tem? wiem o wszystkiem. Wierzaj mi, że to takie głupstwo... Wszystkieśmy musiały przejść przez to...
Kiti milczała... twarz jej nie przestawała być surową.
— On niewart, byś ty cierpiała z jego powodu — rzekła Darja Aleksandrowna, przystępując wprost do rzeczy.
— Tak, dlatego, że lekceważył mnie — rozbitym głosem szepnęła Kiti. — Nie mów tak! Proszę cię nie mów!
— Któż ci to powiedział? Nikt ci przecież tego nie mówił. Przekonaną jestem, że był i że jest jeszcze dotąd zakochanym w tobie, lecz...
— Te ubolewania sprawiają mi największą przykrość! — zawołała Kiti rozgniewana nagle, poczem odwróciła się i zaczęła prędko ruszać palcami, ściskając to jedną, to drugą ręką sprzączkę paska. Przyzwyczajenie Kiti chwytania się za jaki bądź przedmiot rękoma, ile razy tylko unosiła się, znanem było Dolly, która wiedziała, do jakiego stopnia Kiti zdolną była zapomnić się w takich chwilach. Nie chcąc narazić siostry na powiedzenie czego zbytecznego i niestosownego, Dolly chciała uspokoić ją, lecz już było zapóźno.
— Co chcesz mi dać przez to do zrozumienia, co? — mówiła Kiti prędko — to, że byłam zakochaną w człowieku, który znać mnie nie chciał... jak również i to, że umieram z miłości ku niemu?... i w ten sposób odzywa się do mnie