Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

— Pocóż pan opowiada mi takie rzeczy?
— Dzwonią. Służąca otwiera im drzwi, oddają jej list i zaręczają, że obydwaj są tak zakochani, iż umrą pode drzwiami z miłości; dziewczyna wylękniona nie wie co robić. Nagle zjawia się jegomość z bokobrodami, jak kiełbaski, czerwony jak rak, i oznajmia, że prócz niego i żony nikt więcej nie mieszka i wyprasza obydwóch za drzwi.
— Skądże pan wie, że jegomość ten ma bokobrody jak kiełbaski, jak się pan wyraża.
— Niech pani słucha: pracuję obecnie nad pogodzeniem ich.
— I jak się panu powodzi ta praca?
— Tu jest właśnie najciekawsza historya. Okazało się, że jest to szczęśliwa para: radca honorowy i radczyni honorowa. Radca honorowy podaje skargę, a mnie kazano być twórcą pokoju i jakim jeszcze... Upewniam panią, że Talleyrand jest niczem w porównaniu ze mną.
— A na czem polega cała trudność?
— Niech pani tylko słucha... Przepraszamy bardzo ładnie: „Jesteśmy w rozpaczy i prosimy wybaczyć nam to nieszczęsne nieporozumienie.“ Radca honorowy z kiełbaskami zaczyna mięknąć, lecz również chce ulżyć swym uczuciom i z chwilą, gdy przystępuje do mówienia o nich, zaczyna się gorączkować i mówić głupstwa i ja znowu widzę się zmuszonym używać wszystkich mych dyplomatycznych talentów: „Zgadzam się z panem najzupełniej, że postępowanie ich nie było właściwem, lecz niech pan będzie łaskaw wziąć pod uwagę ich młody wiek i fakt, że młodzi ludzie byli po śniadaniu. Niech pan będzie łaskaw wejść w ich położenie, gdyż żałują swojego postępku z całego serca i proszą o przebaczenie.“ Radca honorowry znów poczyna mięknąć. „Zgadzam się, hrabio, z pańskiem zdaniem, ale sam pan rozumie, że żona moja, uczciwa kobieta, została narażoną na przykrość przez jakichś smarkaczy, gałga...“ A ten smarkacz jest obecnym i słyszy wszystko i znów muszę nakła-