— Niech pan robi co pan chce — powiedział pułkownik Wrońskiemu, przywoławszy go do siebie — ale Petrycki staje się niemożebnym: tygodnia niema bez jakiejś awantury. Ten urzędnik nie puści płazem tego wybryku i rozmaże całe zajście.
Wroński widział, że sprawa będzie bardzo trudną, że pojedynek miejsca mieć nie może i że należy uczynić wszystko, aby ułagodzić radcę honorowego i skłonić go do zaprzestania dalszych kroków. Pułkownik dlatego właśnie polecił tę sprawę Wrońskiemu, gdyż wiedział, że Wroński jest prawym i rozumnym człowiekiem, ceniącym honor pułku.
Naradziwszy się obydwaj, zadecydowali, że Petrycki i Kedrow razem z Wrońskim powinni udać się z przeprosinami do radcy honorowego. I pułkownik i Wroński wiedzieli, że nazwisko Wrońskiego i tytuł fligel-adjutanta wpłyną skutecznie na ułagodzenie radcy honorowego; rzeczywiście środki te okazały się częściowo skutecznymi, lecz rezultat przeprosin był wciąż wątpliwym, jak to Wroński opowiadał Betsy.
Przyjechawszy do teatru, Wroński udał się z pułkownikiem do foyer i opowiedział mu, jak rzeczy stoją. Pułkownik po namyśle postanowił zaprzestać już dalszych kroków, lecz potem dla własnej przyjemności zaczął wypytywać Wrońskiego o szczegóły ich wizyty u Wendena i nie mógł wstrzymać się od śmiechu, słuchając opowiadania Wrońskiego, jak uspakajający się już radca honorowy na nowo wybuchał za każdym razem gniewem, gdy przypominał sobie szczegóły zajścia, i jak Wroński, pomimo że zasłaniał się Petryckim, nie mógł dojść do ładu z Wendenem.
— Brzydka historya, ale nadzwyczaj zabawna. Przecież Kedrow nie może pojedynkować się z tym panem! I czy radca honorowy bardzo się gniewał? — pytał znów pułkownik. — A jak się panu Claire dzisiaj podoba? Zachwycająca — opowiadał o nowej aktorce francuskiej. — Codziennie patrzę się na nią i codziennie wydaje mi się inną; tylko francuzi mają ten talent!
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/189
Ta strona została skorygowana.