sze, objaśnić znaczenie opinii powszechnej; po drugie, przypomnić o ważności stanu małżeńskiego z religijnego punktu widzenia; po trzecie, jeśli zajdzie potrzeba, wskazać jej na mogące wyniknąć z tego fatalne skutki dla syna; po czwarte, wskazać jej na jej własne nieszczęście“ — i założywszy palce prawej ręki na palec lewej, Aleksiej Aleksandrowicz pociągnął nimi i palce zatrzeszczały w stawach.
Odruch ten, złe przyzwyczajenie, polegające na splataniu palców, uspokajał zawsze Aleksieja Aleksandrowicza i przyprowadzał go do równowagi, która była mu obecnie potrzebną. Pod oknami dał się słyszeć turkot zatrzymującej się karety. Aleksiej Aleksandrowicz stanął na środku salonu.
Na schodach rozległy się kobiece kroki. Aleksiej Aleksandrowicz przygotowywał się do swojej mowy, ściskając sobie palce i spodziewając się, że znów zaczną trzeszczyć.
Jeden staw zatrzeszczał.
Aleksiej Aleksandrowicz z odgłosu lekkich kroków domyślał się, że żona nadchodzi i chociaż mowa, którą przygotował, zadawalniała go, strach jednak owładnął nim, gdy ujrzał, że chwila stanowcza zbliża się...
Anna szła z pochyloną głową i bawiła się chwastami baszłyka. Oblicze jej promieniało jasnym blaskiem, lecz blask ten nie wydawał się wesołym, przypominał raczej straszny blask pożaru wśród ciemnej nocy. Ujrzawszy męża, Anna podniosła głowę i jakby budząc się ze snu, uśmiechała się.
— Nie spisz jeszcze? Cóż to takiego stało się? — zapytała, poczem zdjęła baszłyk i nie zatrzymując się, przeszła do swego gabinetu. — Czas już, Aleksieju Aleksandrowiczu! — dodała za drzwiami.
— Anno, muszę pomówić z tobą.
— Ze mną? — zapytała Anna ze zdziwieniem, stając na progu i patrząc na męża. — Co takiego stało się? Co