Lewin włożył długie buty i po raz pierwszy dopiero nie kożuch, lecz sukienny paltot i wyszedł na gumna, wymijając ostrożnie błyszczące na słońcu kałuże.
Wiosna jest porą tworzenia planów i zamiarów. Wyszedłszy na podwórze, Lewin, również jak drzewo na wiosnę, które nie wie jeszcze w którą stronę rozrosną się ukryte w nabrzmiałych pączkach jego pędy i gałęzie, sam nie zdawał sobie jeszcze jasno sprawy, które ze swoich zamiarów, dotyczących ulubionego gospodarstwa, doprowadzi do skutku, wiedział jednak, że wszystkie plany i zamiary, których miał bardzo wiele, są jak najlepsze. Lewin rozpoczął przegląd gospodarstwa od bydła. Krowy, wypuszczone do okólnika, połyskując wyleniałą gładką szerścią, gdy je przygrzało ciepłe słońce, poczęły ryczeć i prosić się w pole. Nacieszywszy się widokiem znanych sobie do najdrobniejszych szczegółów krów, Lewin kazał pognać je w pole, a do okólnika wypuścić cielęta. Pastuch wesoło pobiegł wybierać się w pole. Baby, unosząc spódnice i pluskając po błocie bosemi, białemi, nie opalonemi jeszcze na słońcu nogami, biegały, trzymając pręty w ręku, za cielętami, które nie pozwalały się pozapędzać.
Zadowolony z przychówku, który w tym roku był bardzo ładnym, gdyż wcześniejsze cielęta były tak duże, jak chłopskie krowy, a córka Pawy, trzymiesięczna jałówka, wyglądała na roczną krowę, Lewin kazał wynieść na dwór kozły dla cieląt i ponakładać w nie świeżego siana, lecz pokazało się, że drabinki, zrobione w jesieni, połamały się. Lewin posłał po cieślę, którego najął do naprawy młocarni, lecz znów pokazało się, że cieśla naprawiał brony, które powinny były być już naprawione jeszcze na ostatki. Lewin rozgniewał się, gdyż powtarzało się to wieczne niedbalstwo w gospodarstwie, z którem on od tylu już lat walczył wszystkiemi swemi siłami: powiedziano mu, że drabinki popsuły
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/218
Ta strona została skorygowana.
XIII.