Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/294

Ta strona została skorygowana.

Gdy rozpoczęły się przygotowania do czterowiorstowego wyścigu z przeszkodami, Anna przechyliła się przez baryerę, nie spuszczając oczu z Wrońskiego, który podchodził do konia i siadał nań; jednocześnie Anna słyszała wciąż wstrętny dla siebie, na chwilę niemilknący głos męża. Annę męczyła obawa o Wrońskiego, lecz bardziej jeszcze dręczył ją ten niemilknący, jak jej się zdawało, cienki głos męża, brzmiący tą znajomą jej doskonale intonacyą.
„Jestem złą kobietą, jestem upadłą kobietą“ — myślała Anna — „lecz nie lubię kłamać i nie znoszę kłamstwa, jego (męża) zaś strawą jest kłamstwo. Przecież on wie wszystko i wszystko widzi, cóż więc myśli sobie, jeśli może rozmawiać z takim spokojem? Gdyby chciał zabić mnie, zabić Wrońskiego, wzbudzałby we mnie szacunek, lecz on tego nie uczyni, gdyż zadawalnia go kłamstwo i pozory przyzwoitości“ — mówiła Anna do siebie, nie zdając sobie wcale sprawy, czego mianowicie żąda od męża i, jak według jej zdania, powinien postępować. Anna nie domyślała się nawet tego, że ta dzisiejsza niezwykła wielomowność Aleksieja Aleksandrowicza, która ją tak rozdrażniała, była tylko wynikiem jego wewnętrznej trwogi i niepokoju. Jak dziecko, które się uderzyło, skacze, aby fizycznym ruchem zagłuszyć ból, również i Aleksiej Aleksandrowicz odczuwał potrzebę pewnego ruchu umysłowego, gdyż chciał zagłuszyć w sobie myśli o żonie, które powstawały, gdy patrzał na nią i na Wrońskiego, i gdy słyszał nieustannie powtarzane imię jego. Każdemu dziecku wrodzonem jest skakanie, jemu zaś wrodzonem było ładnie i rozsądnie mówić. Aleksiej Aleksandrowicz obstawał przy swojem zdaniu:
— Niebezpieczeństwo jest koniecznym warunkiem wojskowych kawaleryjskich wyścigów. Jeśli Anglia może wskazać w historyi swych wojen na najświetniejsze wygrane, które zawdzięcza kawaleryi, to dlatego tylko, że w ludziach i zwierzętach wyrabiała historycznie tę siłę. Mojem zdaniem, należy przywiązywać do sportu ogromną wagę, my zaś, jak