Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/302

Ta strona została skorygowana.

I rzuciwszy się w kąt karety, Anna poczęła łkać, zakrywając twarz ręką. Aleksiej Aleksandrowicz nie drgnął nawet i patrzał wciąż przed siebie; lecz twarz jego stała się nagle uroczystą i nieruchomą, jak martwa i zachowała ten wyraz aż do samego przyjazdu do domu. Gdy kareta zatrzymała się przed gankiem, Aleksiej Aleksandrowicz odwrócił głowę: na twarzy miał wciąż ten sam uroczysty wyraz.
— Tak! Lecz żądani zachowywania przynajmniej zewnętrznych pozorów przyzwoitości aż dotąd, dopóki — w tem miejscu Aleksiejowi Aleksandrowiczowi głos zadrzał — nie przedsięwezmę odpowiednich kroków w celu zabezpieczenia mego honoru i dopóki nie powiadomię cię o nich.
Aleksiej Aleksendrowicz pierwszy wysiadł z karety i pomógł żonie wysiąść; poczem uścisnąwszy w obecności służby jej rękę, wsiadł z powrotem do karety i kazał jechać do Petersburga.
Jak tylko Aleksiej Aleksandrowicz odjechał, nadszedł lokaj od księżnej Betsy i przyniósł Annie list. „Posyłam do Aleksieja z zapytaniem jak się miewa i Aleksiej odpisał mi, że jest zdrów i że nic mu się nie stało, jest jednak w rozpaczy.“
„A zatem on będzie! Dobrze zrobiłam, żem mu powiedziała wszystko“... — pomyślała Anna i spojrzała na zegarek: była ósma, a więc dopiero za parę godzin! i wspomnienie o wszystkich szczegółach ostatniej schadzki przejęło ogniem krew Anny. „Mój Boże... ten blask oślepia mnie! Boję się, lecz lubię spoglądać na jego oblicze i lubię to fantastyczne światło... ach prawda!... A zresztą, wszystko mi jedno... Bogu dzięki skończyłam już z nim raz na zawsze!“

XXX.

Jak we wszystkich miejscach, gdzie zbierają się ludzie, tak i na mało znanych niemieckich wodach, dokąd przyjechali Szczerbaccy, odbywała się zwykła krystalizacya przy-