żdym razem, gdy książę odzywał się, a nawet i Wareńka, czego Kiti nigdy jeszcze nie widziała u niej, śmiała się słabym, lecz szczerym śmiechem, jaki wzbudzały w niej opowiadania księcia.
Kiti cieszyła się, lecz nie mogła nie być zakłopotaną, gdyż nie była w stanie rozwiązać zagadki, jaką zadał jej ojciec swem wesołem zapatrywaniem się na jej przyjaciół i tryb życia, które w ostatnich czasach zaczęła pędzić. Kiti zastanawiała się nietylko nad tą zagadką, lecz jeszcze i nad zmianą, jaka zaszła w stosunkach jej z Pietrowymi, nad zmianą, która dzisiaj widocznie niemile dotknęła ją.
Całe towarzystwo było w doskonałym humorze, lecz Kiti nie mogła być wesołą, co sprawiało jej wielką przykrość, w rodzaju tej, jakiej doznawała, będąc dzieckiem, gdy zamykano ją za karę w jej pokoju, zkąd słyszała wesoły śmiech sióstr.
— Pocoś ty nakupował tyle tych drobiazgów? — zapytała księżna z uśmiechem, podając mężowi filiżankę kawy.
— Wychodzę przejść się, przechodzę koło sklepu, a tu proszą Erlaucht, Excellenz, Durchlaucht — jak już powiedzą mi Durchlaucht, nie mogę wytrzymać i zaraz niema dziesięciu talarów.
— To wszystko z nudów tylko — zauważyła księżna.
— Ma się rozumieć, że z nudów: tak się nudziłem, że doprawdy nie wiedziałem co z sobą robić.
— Ja nie rozumiem doprawdy, jak książę mógł się nudzić?... tyle ciekawych rzeczy dzieje się teraz w Niemczech — rzekła Marya Eugeniewna.
— Ależ ja wszystkie ciekawe rzeczy znam co do jednej: zupę ze śliwek — znam, grochową kiełbasę — znam, wszystko znam.
— Książę zgodzi się jednak w każdym razie, że instytucye ich są nadzwyczaj ciekawe — zauważył pułkownik.
— Co w nich ciekawego? Wszyscy są zadowoleni, jak miedziane grosze, gdyż wszystkich zwyciężyli. A z czego ja
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/330
Ta strona została skorygowana.