mam być zadowolonym? Ja nie zwyciężyłem nikogo, a tylko muszę buty sam sobie zdejmować i w dodatku wystawiać je za drzwi; wstawać muszę rano, ubierać się prędko i natychmiast iść do sali na niesmaczną herbatę. W domu lepiej! Budzę się późno, pogniewam się trochę, pogderzę, pomyślę sobie, nie spieszę się...
— Lecz czas, to pieniądz, niech książę nie zapomina o tem.
— Co mi tam czas! Czasu jak się zdarzy mam tyle, żebym cały miesiąc oddał z ochotą za pół rubla, kiedyindziej zaś za żadne skarby nie mogę znaleźć wolnej chwili. Czy nie tak Katienko? Coś ty taka markotna?
— Ależ nie...
— A pani dokąd? Niech pani posiedzi jeszcze — zatrzymywał książę Wareńkę.
— Muszę już iść do domu — odparła Wareńka i znów zaczęła się śmiać, poczem pożegnała towarzystwo i poszła do pokoju po kapelusz.
Kiti udała się za nią; nawet Wareńka wydawała się jej obecnie inną: nie gorszą, lecz i nie taką, jak ją sobie Kiti wyobrażała dawniej.
— Dawno już nie śmiałam się tyle! — rzekła Wareńka, szukając parasolki i woreczka. — Jaki to miły człowiek ojciec pani!
Kiti milczała.
— Kiedyż zobaczymy się? — zapytała Wareńka.
— Maman chciała zajść do Pietrowych. Czy pani nie będzie u nich? — odezwała się Kiti, spoglądając bacznie na Wareńkę.
— Będę — odparła Wareńka. — Pietrowowie zamierzają wyjechać, obiecałam więc, że pomogę im pakować się.
— A więc i ja przyjdę.
— Nie potrzeba, co pani z tego przyjdzie?
— Dlaczego? dlaczego? dlaczego? — pytała Kiti, patrząc się rozszerzonemi oczyma na Wareńkę i przytrzymu-
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/331
Ta strona została skorygowana.