— Kiti! — dało się słyszeć wołanie matki — chodź tutaj i pokaż ojcu swój naszyjnik.
Kiti wzięła ze stołu pudełko z naszyjnikiem i z dumnie podniesioną głową, nie pogodziwszy się ze swą przyjaciółką, poszła do matki.
— Co ci się stało? czemuś taka czerwona? zapytali jednocześnie ojciec i matka.
— Nic — odpowiedziała Kiti — zaraz wrócę... — i znów wybiegła.
„Ona jeszcze jest tutaj!“ — pomyślała Kiti. — „Co ja jej powiem, mój Boże! co też ja narobiłam! co też ja nagadałam! Dlaczego obraziłam ją? Co mam teraz robić i co jej powiedzieć?“ — myślała Kiti i zatrzymała się przed drzwiami.
Wareńka w kapeluszu, z parasolką w ręku, siedziała koło stołu i oglądała sprężynę, którą Kiti złamała; gdy Kiti weszła, Wareńka podniosła głowę.
— Wareńko, przebacz mi, przebacz! — wyszeptała Kiti, podchodząc ku niej — ja już nic nie pamiętam, com mówiła. Ja...
— Nie miałam doprawdy... zamiaru rozgniewać pani! — rzekła Wareńka, uśmiechając się.
Pokój został zawartym. Z chwilą jednak przyjazdu ojca zmienił się dla Kiti cały ten świat, w którym dotąd żyła. Kiti nie chciała się wyrzec tego, z czem teraz dopiero zapoznała się, lecz doszła do przekonania, iż łudziła się myśląc, że może stać się taką, jaką życzyła sobie zostać. Kiti jak gdyby ocknęła się; przekonała się, że trudno bez udawania i bez zarozumiałości utrzymać się na tych wyżynach, na które pragnęła wznieść się; prócz tego zrozumiała jak bolesnym i przykrym jest ten świat smutku, chorób i śmierci, w którym dotąd przebywała, a usiłowania, które czyniła nad sobą, aby polubić ten świat, poczęły ciężyć jej i Kiti zaczęła łaknąć świeżego powietrza, zapragnęła jechać do Rosyi, do Pokrowskiego, gdzie, jak wiedziała z listów, bawiła Dolly z dziećmi.
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/334
Ta strona została skorygowana.