Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/54

Ta strona została przepisana.

— Masz dorożkę? To dobrze, gdyż ja odesłałem swoją karetę.
Przyjaciele milczeli przez całą drogę. Lewin starał się domyśleć, co miała oznaczać ta nagła zmiana usposobienia Kiti i chwilami wmawiał w siebie, iż może mieć nadzieję, że zostanie przyjętym; chwilami zaś zaczynał rozpaczać i zdawało mu się, że nadzieja jego jest nierozsądną, a mimo to czuł się zupełnie innym człowiekiem, który nic nie miał wspólnego z tym dawnym, który istniał zanim ona uśmiechnęła się i powiedziała: do widzenia.
Stepan Arkadjewicz przez całą drogę układał w myśli menu obiadu.
— Czy lubisz turbot? — zapytał Lewina, gdy sanki zatrzymały się przed restauracyą.
— Co? — odezwał się Lewin — turbot? ja bardzo lubię turbot.

X.

Lewin wszedłszy do restauracyi z Obłońskim, nie mógł nie zauważyć pewnego szczególnego wyrazu zadowolenia i radości, odbijającego się na twarzy i w całej postaci Stepana Arkadjewicza. Obłoński zdjął palto i w kapeluszu na bakier wszedł do bufetu, wydając polecenia tatarom we frakach z serwetami w ręku, którzy ujrzawszy go, zbiegli się ku niemu. Kłaniając się na wszystkie strony znajomym, którzy i tutaj, również jak i wszędzie spotykali go radosnym uśmiechem, Stepan Arkadjewicz podszedł do bufetu, zakąsił wódkę kawałkiem ryby, odezwał się parę słów do wymalowanej, ubranej w wstążki, koronki i falbanki francuzki, siedzącej za bufetem, musiał powiedzieć jej coś dowcipnego, gdyż nawet i ta francuzka serdecznie roześmiała się. Lewin zaś dlatego tylko nie napił się wódki, gdyż czuł pewnego rodzaju wstręt ku francuzce, która zdawała składać się cała z cudzych włosów, z ryżowego pudru i octu tualetowego;