Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/63

Ta strona została przepisana.

remi tak zachwycał się Obłoński, nagle błysnął zły i nieprzyjemny wyraz.
— Wroński jest synem hrabiego Cyryla Iwanowicza Wrońskiego, jednym z najlepszych typów petersburskiej złotej młodzieży. Poznałem się z nim w Twerze, gdym tam służył, a on przyjeżdżał do poboru wojskowego. Nadzwyczaj bogaty, przystojny, z ogromnymi stosunkami, fligel-adiutant, a przytem nadzwyczaj przyjemny i dobry człowiek. Gdym go tutaj w Moskwie poznał bliżej, przekonałem się, że jest nietylko dobrym, ale też nadzwyczaj wykształconym i rozumnym człowiekiem; bezwarunkowo należy on do tych, co zachodzą daleko..
Lewin marszczył się i słuchał.
— Zjawił się tutaj niedługo po twoim wyjeździe i jestem o tem głęboko przekonany, że po uszy zakochał się w Kiti; matka zaś, jak to łatwo zrozumiesz...
— Wybacz mi, lecz nic nie rozumiem — przerwał mu Lewin, krzywiąc się, i odrazu przypomniał sobie brata Mikołaja i zaczął robić sobie wyrzuty, że zapomniał o nim.
— Poczekaj chwilkę — odpowiedział Stepan Arkadjewicz, biorąc go za rękę — powiedziałem ci to, co wiem, i powtarzam, że w całej tej zawiłej serdecznej sprawie — o ile ja się domyślam — szanse wygrania są po twojej stronie.
Lewin oparł się o poręcz krzesła, twarz jego pokryła się bladością.
— Radziłbym ci jednak działać o ile możności najprędzej — mówił w dalszym ciągu Obłoński, dolewając kieliszek Lewina.
— Nie, dziękuję, więcej już pić nie mogę — rzekł Lewin, odsuwając swój kieliszek — gdyż upiłbym się. A tobie jak się powodzi? — zapytał, chcąc widocznie zmienić temat rozmowy.
— Jeszcze słówko: w każdym razie radzę ci rozstrzygnąć prędko tę sprawę. Dzisiaj nie mów lepiej nic o tem,