Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/85

Ta strona została skorygowana.

przy każdym wyrazie. A gdy staniemy się powodem nieszczęścia Kiti, gdy ona rzeczywiście nabije sobie głowę...
— Dlaczego przypuszczasz, że nabije sobie?
— Ja nie przypuszczam, ja wiem; my znamy się na tem, a nie baby. Widzę człowieka, mającego poważne zamiary i widzę sowizdrzała, jak ten dudek, który chce się tylko pobawić...
— Zaczynasz już gadać od rzeczy...
— Przypomnisz sobie moje słowa, lecz już będzie zapóżno... tak będzie, jak z Daną...
— Dobrze, dobrze — nie mówmy już o tem — przerwała księciu żona, przypominając sobie nieszczęśliwą Dolly.
— Dobrze, dobranoc!
Przeżegnawszy się i pocałowawszy, lecz wiedząc dobrze, że każde z nich pozostaje przy swojem zdaniu, małżonkowie rozeszli się.
Księżna z początku była pewną, że dzisiejszego wieczoru rozstrzygnął się los Kiti, i że zamiary Wrońskiego nie mogą ulegać żadnej wątpliwości. Lecz słowa męża zaniepokoiły ją; wróciwszy do swego pokoju, księżna również jak Kiti westchnęła parę razy, jakby obawiając się nieznanej przyszłości: „Boże, zmiłuj się nademną! Boże, zmiłuj się nademną!

XVI.

Wroński nie zaznał nigdy rodzinnego życia. Matka jego była za swych młodych lat światową lwicą i miała jeszcze za życia męża, a szczególniej po jego śmierci, parę romansów, znanych powszechnie całemu światu. Ojca swego Wroński prawie że nie pamiętał; wychowanie odebrał w korpusie paziów.
Skończywszy szkołę jako młody, elegancki oficer, Wroński odrazu zaczął pędzić życie zwykłym trybem bogatych peterburskich wojskowych; chociaż bywał w petersbur-