w końcu zaś, kołysząc się lekko przed zatrzymaniem, ukazały się pasażerskie wagony.
Konduktor gwizdnął, nim pociąg zatrzymał się, wyskoczył na peron z wagonu, a za nim zaczęli wychodzić niecierpliwsi pasażerowie: oficer gwardyi, trzymający się nadzwyczaj prosto i spoglądający surowo dookoła; kupczyk z torbą podróżną, wesoło uśmiechający się, i chłop z workiem na plecach.
Wroński, stojąc koło Obłońskiego, przypatrywał się wagonom i pasażerom, i zupełnie zapomniał o matce: czuł się podnieconym i uciśnionym tem, co usłyszał od Stepana Arkadjewicza o Kiti, wyprostował się i oczy błyszczały mu szczęściem, był pewnym, że jest zwycięzcą.
— Hrabina Wrońska znajduje się w tym przedziale — rzekł konduktor, podchodząc do Wrońskiego.
Odezwanie się konduktora oderwało go od marzeń i kazało mu przypomnieć sobie o przyjeździe matki i o majacem nastąpić spotkaniu. Wroński w głębi duszy matki nie szanował i nie kochał jej, nie zdając sam sobie z tego sprawy, chociaż stosownie do pojęć towarzystwa, w którem się obracał, i stosownie do wychowania, jakie odebrał, nie mógł wyobrazić sobie innych stosunków względem matki, jak tylko w najwyższym stopniu, pełnych szacunku i czułości synowskiej, i to tembardziej pełnych szacunku i czułości synowskiej, im mniej w istocie ją kochał i szanował.
Wroński poszedł za konduktorem do wagonu, i, wchodząc do przedziału, w którym siedziała matka, zatrzymał się, aby przepuścić wychodzącą damę. Ze zwykłym taktem światowego człowieka, z jednego tylko przelotnie rzuconego na nią spojrzenia, Wroński poznał, że wychodząca kobieta należy do wyższych sfer towarzyskich. Skłonił się jej i wszedł do przedziału, lecz zdawało mu się, że musi raz jeszcze na