Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/93

Ta strona została przepisana.

— Brat pani znajduje się na stacyi — odezwał się, wstając z kanapy. Niech mi pani wybaczy, żem jej nie poznał, ale znajomość nasza była bardzo krótką — mówił, kłaniając się jej — że pani pewno nie pamiętała o niej.
— O, nie — odpowiedziała — poznałabym pana w każdym razie, gdyż z matką pańską, przez całą drogę zdaje się, rozmawiałyśmy tylko o panu — rzekła, dozwalając nakoniec ożywieniu, które ją ogarniało, opromienić twarz uśmiechem. — A brata mego, jak niema tak niema.
— Zawołaj go, Alesza! — zwróciła się do syna hrabina.
Wroński wyszedł na peron i zawołał: Obłoński tutaj!
Karenina jednak nie czekała na brata, lecz zobaczywszy go zdala, lekkim krokiem wybiegła z wagonu. Gdy brat zbliżył się do niej, Karenina ruchem, który uderzył Wrońskiego swą siłą i gracyą, objęła brata lewą ręką za szyję, przycisnęła go do siebie i serdecznie pocałowała. Wroński patrzał na nią wciąż i uśmiechnął się, nie zdając sobie sprawy, z czego się uśmiecha. Lecz, gdy przypomniał sobie, że matka czeka na niego, wszedł znów do wagonu.
— Czyś zauważył, jaka to sympatyczna osoba? — zapytała hrabina syna. — Mąż posadził ją razem ze mną, całą drogę rozmawiałyśmy. A o tobie powiadają... vous filez le parfait amour. Tant mieux, mon cher, tant mieux.
— Nie wiem o czem mama myśli — chłodno odpowiedział syn. — Wychodźmy już, maman! Karenina znów weszła do wagonu pożegnać się z hrabiną.
— Znalazłaś pani syna, hrabino, a ja brata — wesoło odezwała się. — Wszystkie moje historye wyczerpały się, nie miałabym już nic więcej do opowiadania.
— No, co to, to nie — odpowiedziała hrabina — w towarzystwie pani mogłabym objechać świat i przez chwilę nie nudziłabym się. Pani należysz do tych sympatycznych kobiet, z któremi i porozmawiać i pomilczeć jest prawdziwą przyjemnością; zaś o syna swego niech się pani przestanie martwić; nigdy nie rozłączać się — nie można.