Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

stępując zgodnie z niemi, Wroński wiedział, że może być spokojnym i pewnym siebie. W ostatnich czasach dopiero, z powodu swego związku z Anną, Wroński począł spostrzegać, że zbiór jego zasad nie zupełnie czyni zadość wszelakim warunkom; spostrzegł również, iż w przyszłości może natrafić na takie przeszkody, dla wybrnięcia z których nie będzie miał nitki przewodniej. Na obecny swój stosunek z Anną i jej mężem, Wroński zapatrywał się ze swego punktu widzenia zupełnie trzeźwo, gdyż zasady, jakiemi się kierował, określały je ściśle.
Anna była uczciwą kobietą, która obdarzyła go swą miłością i on kochał ją, a zatem była, zdaniem jego, godną takiego samego szacunku, a może nawet i większego niż ślubna żona. Wroński dałby sobie pierwej uciąć rękę, niż pozwoliłby sobie czy to słowami, czy to jakimbądź dwuznacznikiem, nietylko obrazić ją, ale nawet nie okazać jej należnego tylko kobiecie szacunku.
Stanowisko jego względem znajomych było również zupełnie wyraźnem. Wszyscy mogli wiedzieć o tem, domyślać się tego, lecz nikt nie powinien był odważyć się mówić o tem. W przeciwnym razie Wroński był gotów zmusić mówiącego do milczenia i do uszanowania nieistniejącej już czci kobiety, którą on kochał.
Stanowisko jego względem męża było najwyraźniejszem. Z chwilą, gdy Anna pokochała Wrońskiego, Wroński uważał, że ma do niej niezaprzeczalne prawo. Mąż był tylko zbyteczną osobą, która im stawała na drodze. Nie ulegało wątpliwości, iż pozycya jego była przykrą, ale na to już nie było rady. Mąż miał tylko prawo do jednej rzeczy, do żądania zadośćuczynienia z bronią w ręku, i Wroński gotów był dać mu je w każdej chwili. Lecz w ostatnich czasach stosunek jego z Anną zaczął ulegać różnym powikłaniom, które przerażały Wrońskiego, gdyż trudno je było rozstrzygnąć. Anna powiedziała mu dopiero wczoraj, że jest w odmiennym stanie. Wroński pojął, że fakt ten i nadzieje, jakie