Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

Świażski był przyjacielem Lewina, Lewin więc pozwalał sobie badać go i pragnął dosięgnąć aż do podstawowych jego poglądów na życie, lecz spotykał go zawsze zawód. Za każdym razem, gdy próbował przeniknąć po za otwarte dla wszystkich pokoje umysłu Świażskiego, Lewin zauważał, że Świażski bywał trochę zakłopotanym, zaledwie dostrzegalny przestrach przebijał się w jego spojrzeniu i Świażski zdawał się obawiać, że Lewin przejrzy go na wylot i wesoło a dobrodusznie uchylał się od wszelkich wyjaśnień.
Obecnie zaś po zniechęceniu się do gospodarstwa, wizyta u Świażskiego sprawiała Lewinowi szczególną przyjemność: nie mówiąc już o tem, że poprostu wesoło działało na niego patrzenie na tę szczęśliwą, zadowoloną z siebie i z całego świata, parę gołąbków. Lewin chciał teraz, gdy czuł się tak bardzo niezadowolonym ze swego życia, zbadać tę tajemnicę, która dawała Świażskiemu taką pewność siebie, zadowolenie i dobry humor. Prócz tego Lewin wiedział, że u Świażskich spotka się z obywatelami sąsiadami, a właśnie w danej chwili chciał porozmawiać i posłuchać, co inni mówią o gospodarstwie, o robotnikach i t. p., co, jak Lewin wiedział, przyjętem jest uważać za rzecz dość obojętną, lecz co wydawało mu się obecnie nadzwyczaj ważnem. „Być może, że kwestye te były najzupełniej obojętne za czasów pańszczyzny lub są takiemi w Anglii. W obydwóch tych razach warunki są zupełnie inne, lecz u nas, w Rosyi, w danej chwili, gdy wszystko uległo przewrotowi i zaczyna dopiero przyoblekać się w nowe kształty, wzajemne ustosunkowanie się tych warunków jest kwestyą najbardziej piekącą“ — myślał Lewin.
Polowanie zawiodło nadzieje Lewina, gdyż błota powysychały i dubeltów nie było prawie wcale. Lewin chodził cały dzień ze strzelbą i zastrzelił tylko trzy sztuki, lecz za to przyniósł, jak zwykle z polowania, doskonały apetyt, świetny humor i ożywienie, jakie ruch fizyczny zawsze wywoływał u niego. I na polowaniu, wtedy, gdy mu się zda-