Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/186

Ta strona została skorygowana.

spełniła jego żądania, więc on powinien ukarać ją i spełnić swą pogróżkę, zażądać rozwodu i odebrać syna. Aleksiejowi Aleksandrowiczowi były znane wszelkie trudności, połączone ze sprawą rozwodową, ponieważ jednak powiedział, iż to zrobi, powinien więc teraz spełnić swą groźbę. Hrabina Lidya Iwanowna dawała mu do zrozumienia, iż rozwód będzie nąjwłaściwszem rozwiązaniem całej tej sprawy, i że w ostatnich czasach rozwody stały się tak częstymi, że on ma bezwarunkową możność przezwyciężenia wszystkich formalności. Przykrości zawsze chodzą w parze, a więc i cała sprawa inorodców i oroszania pól gubernii Zarajskiej ściągnęła na Aleksieja Aleksandrowicza takie nieprzyjemności, że w ciągu ostatnich paru dni był ciągle rozdrażnionym do najwyższego stopnia.
Aleksiej Aleksandrowicz nie spał całą noc i gniew jego, wzmagając się nieustannie, stawał się coraz bardziej zaciętym. Aleksiej Aleksandrowicz ubrał się prędko i zdając się nieść pełen kielich gniewu i bojąc się go rozlać i razem z gniewem utracić i energię, która mu była potrzebną do rozmowy z żoną, poszedł do Anny, jak tylko się dowiedział, że już wstała.
Annę, która była zawsze przekonaną, że zna doskonale swego męża, uderzył jednak wygląd męża. Czoło było nachmurzone, a oczy patrzały ponuro przed siebie, unikając jej spojrzenia; usta były mocno i pogardliwie zaciśnięte; w chodzie, w ruchach i w dźwięku głosu była stanowczość i pewność siebie, jakich żona nigdy jeszcze w nim nie widziała. Aleksiej Aleksandrowicz wszedłszy do pokoju, nie przywitał się z żoną, lecz przystąpił odrazu do biurka i wziąwszy klucze, otworzył szufladę.
— Co panu potrzeba?! — zawołała Anna.
— Listów Wrońskiego — odparł.
— Niema ich tutaj — rzekła Anna, usiłując zamknąć szufladę, lecz Aleksiej Aleksandrowicz, widząc pośpiech z jakim to chciała uczynić, nabrał przekonania, że domysł jego