Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/281

Ta strona została przepisana.

nany i staram się dopomódz i jej i tobie — mówił Stepan Arkadjewicz.
Wyszedłszy z pokoju szwagra Obłoński był rzeczywiście wzruszonym, lecz nie przeszkadzało mu to czuć zadowolenia, że z takiem powodzeniem załatwił tę sprawę, gdyż był pewnym, że Karenin nie cofnie swych słów; cieszyła go również myśl, jaka mu przyszła do głowy, że gdy rzecz cała będzie już załatwioną, zapyta się żony i bliższych znajomych: „jaka jest różnica pomiędzy mną a feldmarszałkiem? Feldmarszałek robi rozwód[1] i nikomu tem nie pomaga, a ja zrobiłem rozwód i odrazu trzem osobom przyszedłem z pomocą... Albo: jakie jest podobieństwo pomiędzy mną a feldmarszałkiem? — Gdy... — „Zresztą pomyślę jeszcze nad tem“ — szepnął sam do siebie i uśmiechnął się.

XXIII.

Rana Wrońskiego była niebezpieczna, chociaż kula ominęła serce, i Wroński przez parę dni znajdował się między życiem a śmiercią. Gdy po raz pierwszy był w stanie odezwać się, w pokoju była tylko bratowa jego, Waria.
— Wariu! — rzekł, surowo spoglądając na nią — zraniłem się przez nieostrożność... i proszę cię nie wspominać o tem nigdy i bądź łaskawą, zapowiedz to wszystkim znajomym... jest to przecież dość głupia historya!
Waria, nic nie odpowiadając, nachyliła się nad nim i z radosnym uśmiechem popatrzała mu w twarz. Oczy miał przytomne, nie rozgorączkowane, lecz spojrzenie ich było nadzwyczaj surowe.
— No, chwała Bogu! — rzekła. — Nie boli cię?
— Trochę... tutaj — wskazał na pierś.

— Pozwól, obandażuję cię...

  1. Kalambur, oparty na niedającej się oddać w przekładzie grze słów: rozwodem po rosyjsku nazywa się parada warty honorowej. (Przypisek tłumacza).