— Dowodziła pani, Maryo Wasiljewno, że wszyscy noszą teraz staniki z falbanami... Niech pani spojrzy na tę w liliowej, powiadają, że to żona posła...
— A panna młoda wygląda jak owieczka! Mówcie co chcecie, ale w każdym razie szkoda jej!
Takie były rozmowy wśród tłumu przypatrujących się kobiet, które zdołały dostać się do cerkwi.
Po skończonym obrzędzie zamiany obrączek, sługa cerkiewny rozesłał przed anałojem pośrodku cerkwi kawałek różowej jedwabnej materyi, chór zaintonował trudny i melodyjny psalm, w którym bas i tenor śpiewali nawzajem, a ksiądz odwróciwszy się, wskazał państwu młodym kawałek rozesłanej tkaniny. Chociaż oboje dużo i często słyszeli o tej przepowiedni, że kto pierwszy stanie na dywanie, ten będzie głową rodziny, jednakże ani Lewin ani Kiti nie byli w stanie pamiętać o tem wtedy, gdy przechodzili te kilka kroków. Nie słyszeli ani głośnych uwag ani sprzeczek gości, z których jedni twierdzili, że on stanął pierwszy, drudzy zaś, że oboje jednocześnie.
Po zwykłych zapytaniach, czy pragną zawrzeć związek małżeński i czy już nie ślubowali komu, i po dziwnie dla nich samych brzmiących odpowiedziach, rozpoczęła się druga część ceremonii. Kiti słuchała słów modlitwy, chcąc zrozumieć znaczenie ich, lecz nie mogła. Uczucie tryumfu i wzniosłej radości coraz bardziej, w miarę dokonywania się obrzędu, wypełniało jej duszę i pozbawiało ją możności skupienia uwagi.
W modlitwie wspomnianem było, że Bóg stworzył kobietę z żebra Adamowego; błagano, by Bóg dał im płodność i błogosławieństwo, jak Izaakowi i Rebece, Józefowi, Mojżeszowi i Leforze, i aby mogli oglądać dzieci swych dzieci.