Zdarzało się, że gdy był kawalerem, Lewin uśmiechał się tylko pogardliwie, patrząc na różne małżeństwa, na sprzeczki o byle co, na zazdrość. Zdaniem Lewina w przyszłem jego małżeństwie nietylko że coś podobnego nie będzie mogło mieć miejsca, lecz nawet zdawało mu się, że zewnętrzne formy nie powinny być podobne w niczem do tego, co widywał naokoło siebie. I nagle, zamiast tego wymarzonego życia, rzeczywiste jego życie z żoną nietylko że nie składało się z czegoś szczególnego, lecz złożyło się z tych samych właśnie drobiazgów, którymi pogardzał przedtem, lecz które teraz, pomimo jego woli, występowały z nadzwyczajną i niedającą się pokonać siłą.
Lewin przekonywał się, że zadośćuczynienie wszystkim tym drobiazgom wcale nie było tak łatwem, jak mu się przedtem zdawało. Pomimo to, iż był przekonanym, ze nadzwyczaj dokładnie przedstawia sobie pożycie rodzinne, równie jak i wszyscy mężczyźni, pomimowoli wyobrażał sobie życie rodzinne tylko jako napawanie się miłością, której nic nie powinno stać na przeszkodzie i od której nie powinny odciągać żadne drobiazgi codziennego życia. On — wyobrażał sobie — powinien pracować i po pracy rozkoszować się szczęściem miłości, ona zaś powinna być kochaną, i na tem koniec. Lecz Lewin, równie jak i wszyscy mężczyźni, zapominał, że i ona musi koniecznie mieć zajęcie, nie mógł więc wyjść z podziwu, w jaki sposób ona, ta poetyczna, zachwycająca Kiti, mogła w ciągu pierwszych, nie już tygodni, ale dni po wyjściu za mąż, myśleć i pamiętać o wszystkiem, zajmować się obrusami, meblami, materacami dla gości, kucharzem, obiadem, naczyniami i t. p. Gdy był jeszcze narzeczonym, uderzyła go stanowczość, z jaką Kiti odrzuciła projekt wyjazdu za granicę i chciała jechać na wieś, jak gdyby miała na widoku coś takiego, co jest niezbędnem, i jak gdyby była w stanie myśleć o czemś innem prócz o swej miłości; sprawiło mu to wtedy pewną przykrość, a i teraz parę razy były mu przykrymi jej drobne kłopoty,
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/348
Ta strona została skorygowana.