Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/360

Ta strona została skorygowana.

o tem, iż będziesz się nudzić, gdy zostaniesz sama... jedź więc w takim razie do Moskwy.
— To ty zawsze przypisujesz mi brzydkie i podłe myśli — zaczęła mówić ze łzami urazy i gniewu — ja wiem tylko, że moim obowiązkiem jest znajdować się przy mężu, gdy ten ma jakiekolwiek zmartwienie, ale ty chcesz mi naumyślnie zrobić przykrość i nie chcesz rozumieć...
— To przechodzi wszelkie pojęcie... być niewolnikiem! — zawołał Lewin, zrywając się z krzesła i nie będąc w stanie zapanować nad swym gniewem; natychmiast jednak przekonał się, że uderza samego siebie.
— Po co więc ożeniłeś się?... byłeś wolny... po co, jeżeli teraz masz żałować tego? — zaczęła prędko mówić, zerwała się z krzesła i uciekła do salonu.
Gdy Lewin przyszedł do niej, Kiti zanosiła się od łez.
Lewin zaczął mówić; nie chodziło mu już o przekonanie jej, tylko o uspokojenie. Lecz ona nie słuchała go i nie chciała zgodzić się na nic; on pochylił się nad nią i ujął za rękę, która stawiała mu opór. Lewin ucałował rękę Kiti, jej włosy, po raz drugi pocałował rękę; ona wciąż nie odzywała się, dopiero, gdy ujął ją obydwoma rękoma za twarz i rzekł: „Kiti!“ — nagle ona opamiętała się, popłakała trochę i pogodziła się z mężem.
Wyjazd miał nastąpić nazajutrz rano. Lewin powiedzia żonie, iż wierzy, że tylko dlatego chce jechać, aby mu być pomocą, że obecność Maryi Nikołajewny przy bracie nie przedstawia nic niewłaściwego; w głębi duszy jednak był niezadowolonym i z żony i z siebie. Z żony był niezadowolonym, ponieważ nie mogła zdobyć się na to, aby go puścić, gdy zaszła potrzeba (i dziwnie mu było pomyśleć, że tak niedawno jeszcze nieśmiał wierzyć temu szczęściu, że ona może pokochać go, a czuł się teraz nieszczęśliwym, że kocha go zanadto); z siebie zaś również był niezadowolonym, że nie potrafił postawić na swojem. W głębi duszy bardziej jeszcze nie zgadzał się na to, że ją nie obchodzi nic ta kobieta,