dzieli, gdyż obawiali się jej, i nie mieli najmniejszego pojęcia, jak należy obchodzić się z umierającym. Gdyby Lewin był teraz sam przy Mikołaju, patrzałby na niego ze strachem i z jeszcze większym strachem oczekiwałby końca, i nic więcej nie byłby w stanie zrobić.
Ale to mało; nie wiedział nawet co mówić, jak spoglądać na brata, jak chodzić koło niego. Mówić o czemś obojętnem zdawało mu się niewłaściwem; mówić o śmierci, niemożebnem: milczeć też nie można. „Będę się patrzał na niego, pomyśli, że mu się przyglądam i że go się boję; nie będę patrzał, będzie mu się zdawało, że myślę o czem innem i że jestem obojętny. Będę chodził na palcach, będzie niekontent, chodzić zaś głośno, mam skrupuły. Kiti zaś widocznie nie myślała i nie miała czasu myśleć o sobie; myślała tylko o chorym, wiedziała, jak z nim postępować, i wszystko szło jak najlepiej; opowiadała choremu o sobie i o swoim ślubie, uśmiechała się i litowała nad nim i wspominała mu o wypadkach wyzdrowienia, i jakoś było dobrze, a zatem wiedziała co czyni. Najlepszym dowodem, że działalność jej i Agafii Michajłownej nie była instynktowną, zwierzęcą i nierozumną, był fakt, że prócz fizycznego pielęgnowania i starania się o ulżenie choremu w cierpieniach i Agafia Michajłowna i Kiti wymagały dla chorego jeszcze czegoś takiego, ważniejszego niż fizyczne pielęgnowanie, czegoś takiego, co nie miało nic wspólnego z warunkami materyalnymi.
Agafia Michajłowna, wspominając o zmarłym starcu, rzekła: „Dzięki Bogu wyspowiadał się, przyjął ostatnie sakramenta, daj Boże każdemu taką śmierć!“ Katia zupełnie tak samo, prócz myślenia o bieliźnie, o odleżynach, pościeli, lekarstwach, zdążyła zaraz pierwszego dnia przekonać chorego o konieczności wyspowiadania się i przyjęcia ostatnich sakramentów.
Pożegnawszy się z chorym i wróciwszy do swego pokoju na noc, Lewin usiadł na fotelu, pochylił głowę i nie wiedział co robić. Nie mówiąc już o tem, że nie jadł kolacyi
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/371
Ta strona została skorygowana.