mógłby on, pogardzany przez wszystkich, pogardzać światem; piedestał ten był dla niego deską zbawienia, urojoną co prawda, ale Aleksiej Aleksandrowicz trzymał się jej z uporem tonącego.
Hrabina Lidya Iwanowna, jeszcze jako bardzo młoda, egzaltowana dziewczyna, wyszła za mąż za bogatego, lekkomyślnego i lubiącego żyć wesoło człowieka. W drugim miesiącu po ślubie mąż porzucił ją i na czułe zapewnienia żony o jej miłości i przywiązaniu, odpowiadał szyderczo, a nawet wrogo, czego nikt ze znajomych nie umiał sobie wytłumaczyć, znając dobre serce hrabiego i nie dostrzegając żadnych wad w egzaltowanej Lidyi Iwanownej. Od tego czasu, chociaż nie rozwiedzeni, małżonkowie nie mieszkali razem, a gdy mąż spotykał się z żoną, zwracał się zawsze do niej ze zwykłem jadowitem szyderstwem, którego przyczyny nikt nie znał.
Lidya Iwanowna dawno już przestała być zakochaną w mężu, ale zawsze musiała kochać się w kimś. Bywała zakochaną odrazu w paru osobach, i mężczyznach i kobietach: kochała się prawie we wszystkich wybitnych osobistościach, kochała się we wszystkich nowych księżniczkach i księciach, spokrewniających się z rodziną cesarską, w jednym metropolicie, w jednym wikarym i w jednym przełożonym klasztoru. Była zakochaną w jednym dziennikarzu, w trzech sławianofilach, w Komisarowie, w jednym ministrze, w jednym doktorze, w jednym angielskim misyonarzu i w Kareninie.
Wszystkie te miłości słabnąc, to znowu wzrastając czasami, nie przeszkadzały jej zajmować się najrozmaitszemi sprawami towarzyskiemi i społecznemi. Ale z chwilą, gdy wzięła pod swą szczególną opiekę Kerenina, gdy zaczęła dbać o jego dom, przekonała się, że wszystkie inne miłości nie są prawdziwe, a że naprawdę kocha tylko Karenina.
Uczucie, jakie obecnie żywiła ku niemu, zdawało się jej być