Sieroża zerwał się z krzesła, podszedł do ojca, pocałował go w rękę i spojrzał bacznie na niego, szukając na twarzy ojcowskiej oznak zadowolenia z otrzymanego Aleksandra Newskiego.
— Dobrześ się bawił na spacerze? — zapytał Aleksiej Aleksandrowicz, siadając na swem krześle, i biorąc do ręki Stary Testament, otworzył go. Chociaż ojciec często powtarzał Sieroży, że każdy chrześcijanin powinien znać doskonale historyę świętą, sam jednak przy wykładzie Starego Testamentu często zaglądał do książki, co Sieroża zauważył.
— Doskonale bawiłem się, papo! — odparł Sieroża, siadając na brzegu krzesła i kołysząc się, czego mu nie było wolno — spotkałem się z Nadieńką[1], mówiła mi, że papa dostał nową gwiazdę. Musi być papa zadowolonym z niej...
— Po pierwsze, nie kołysz się mój kochany — zauważył Aleksiej Aleksandrowicz — a po drugie, nie nagroda, lecz praca daje nam zadowolenie i pragnąłbym bardzo, abyś i ty był przeświadczonym o tem. Gdy będziesz pracował i uczył się tylko dlatego, aby zostać wynagrodzonym, praca będzie ci się wydawać ciężką; gdy pracujesz jednak (mówił Aleksiej Aleksandrowicz, przypominając sobie, jak poczucie obowiązku dopomagało mu dzisiaj w żmudnej pracy podpisywania aż 118 papierów), będąc oddanym swej pracy, znajdziesz swą nagrodę w niej samej.
Błyszczące tkliwością i zadowoleniem oczy Sieroży zagasły pod wpływem ojcowskiego spojrzenia. Aleksiej Aleksandrowicz przemawiał zwykłym sobie tonem, jakim odzywał się do Sieroży, i do którego malec nauczył się już zastosowywać. Sieroży zdawało się zawsze, że ojciec zwraca się do niego, jak do jakiegoś nadzwyczajnego chłopczyka, jednego z tych, jacy istnieją w książkach, lecz którzy nic a nic nie są podobni do niego, do Sieroży. I Sieroża w sto-
- ↑ Nadieńka była siostrzenicą Lidyi Iwanownej i wychowywała się u niej.