Pomimo obycia się w świecie, Wroński mylił się ogromnie co do swego obecnego położenia w nim. Zdawało się, że powinien był rozumieć, iż wszystkie salony zamkną się przed nim i przed Anną, lecz teraz w głowie jego powstały jakieś niewyraźne przypuszczenia, że tak było tylko dawniej, a że teraz, wraz z szybkim postępem (Wroński sam nie zauważał, że stał się w ostatnich czasach zwolennikiem każdego postępu) poglądy uległy zmianie i że kwestya, czy będzie czy też nie będzie przyjmowanym, jest jeszcze nierozstrzygniętą. „Rozumie się — myślał — na dworze przyjmowaną nie będzie, ale ludzie bliscy mnie mogą i powinni zapatrywać się na nasz stosunek, jak należy.“
Można spędzić parę godzin, siedząc wciąż na jednem miejscu i mając nogi podgięte pod siebie, wiedząc, że nikt nie przeszkodzi zmienić w każdej chwili pozycyi; lecz jeżeli ktobądź wie, ze będzie musiał siedzieć ze zgiętemi nogami i że nie będzie mu wolno wyprostować ich, to dostanie kurczy, nogi będą go bolały, i człowiek ten nie myślałby o niczem innem, tylko o zmianie swej niewygodnej pozycyi. Tego samego mniej więcej uczucia doznawał i Wroński, chociaż w głębi duszy wiedział, że świat petersburgski usunie się od nich, chciał jednak w każdym razie spróbować, czy poglądy nie uległy zmianie i czy będzie przyjmowanym wraz z Anną. Bardzo prędko jednak przekonał się, że chociaż dla niego osobiście salony stały otworem, były jednak szczelnie zamknięte przed Anną; jak w grze w kota i myszkę, ręce podnoszone przed nim opuszczały się przed Anną.
Jedną z pierwszych kobiet petersburgskiego świata, z jaką Wroński spotkał się, była jego kuzynka Betsy.
— Nareszcie! — przywitała go z radością. — A Anna? Jak to dobrze! Gdzie zatrzymaliście się? Wyobrażam sobie do jakiego stopnia strasznym wydaje się wam Petersburg po powrocie z takiej zachwycającej podróży, wyobrażam sobie również wasz miodowy miesiąc w Rzymie! A co słychać z rozwodem?... Czy sprawa już skończona?
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/414
Ta strona została skorygowana.