Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

były tak drobne i również trudno było je zauważyć, jak dostrzedz złoto w piasku. Czasami, w przykrzejszych chwilach życia, Darja Aleksiejewna widziała tylko smutki, tylko piasek; lecz zdarzały się i wesołe chwile, gdy widziała tylko uciechy, tylko szczere złoto.
Teraz w ciszy wiejskiej, Dolly coraz częściej doznawała tych radości: często, patrząc na dzieci, usiłowała przekonać się, iż jest w błędzie, i że jako matka, zapatruje się na nie stronnie, pomimo to nie mogła nie oddawać sprawiedliwości, że ma sześcioro ślicznych dzieci, każde w innym rodzaju, lecz każde takie jak rzadko, i Dolly była szczęśliwa, że je ma i zarazem czuła się z nich dumną.

VIII.

W końcu maja, gdy już wszystko mniej więcej było załatwionem, Dolly odebrała odpowiedź od męża na list swój, w którym skarżyła się na niewygody. Stepan Arkadjewiez przepraszał żonę, że nie obmyślił wszystkiego, obiecywał, że przyjedzie, jak tylko będzie mógł, ale Stepan Arkadjewicz jakoś nie mógł i Darja Aleksiejewna do pierwszych dni czerwca siedziała samotnie na wsi.
W niedzielę przed świętym Piotrem Darja Aleksiejewna zawiozła wszystkie dzieci do komunii. Darja Aleksiejewna w swych szczerych, poważnych rozmowach z siostrami, z matką, z przyjaciółkami bardzo często wprowadzała je w podziw swymi wolnomyślnymi poglądami na kwestye religijne. Dolly miała swą własną religię, wierzyła w metampsychozę, mało przejmując się dogmatami kościoła. Lecz w swym domu, i to nietylko dlatego, aby dawać przykład, ale z głębokiego przekonania, zwracała baczną uwagę na wszystkie przepisy kościelne i sumiennie wypełniała je. Dzieci od roku prawie nie były u komunii, co martwiło bardzo matkę, postanowiła więc, ku wielkiej uciesze i uznaniu Maryi Filimonownej, zaprowadzić je teraz.