Ta strona została skorygowana.
Wroński litował się nad nią, a jednocześnie opanowywał go gniew; zapewniał ją o swej miłości, gdyż widział, że to jedno tylko może ją uspokoić, i nie czynił jej głośno żadnych wyrzutów, chociaż w głębi duszy miał żal do niej.
Anna pochłaniała w siebie te zapewnienia o miłości, które Wrońskiemu wydawały się do tego stopnia banalnemi, że wstyd mu było powtarzać je, a które stopniowo uspokajały ją. Na drugi dzień po tej scenie wyjechali oboje na wieś w najlepszej zgodzie.
KONIEC TOMU II.