Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/47

Ta strona została skorygowana.

Grysza, płacząc wciąż i dowodząc, że został ukaranym niesprawiedliwie, jadł leguminę i przez łzy mówił: „jedz sama, będziemy jeść razem... razem“...
I zmartwienie Gryszy i poczucie swego wspaniałomyślnego postępku rozczuliły Tanię i łzy stanęły jej w oczach, pomimo to nie odmawiała bratu i jadła z nim razem.
Ujrzawszy matkę, dzieci przestraszyły się, lecz gdy spojrzały jej w oczy, zrozumiały, że postępują dobrze, zaczęły się więc śmiać i mając usta napchane leguminą, zaczęły obcierać rękoma śmiejące się usta i rozmazywać po twarzach łzy i konfitury.
— Na miłość boską, nowe białe ubrania! Tania! Grysza! — wołała matka, chcąc uratować sukienki dzieci, uśmiechając się jednocześnie uśmiechem pełnym szczęścia i radości, choć łzy kręciły się jej w oczach.
Darja Aleksiejewna kazała dzieciom pozdejmować nowe ubrania; dziewczynki wzięły bluzki, a chłopcy stare kurtki, poczem zaprzęgnięto do linijki, i znów ku wielkiemu zmartwieniu ekonoma wzięto Burego i wszyscy pojechali na grzyby i do kąpieli. W dziecinnym pokoju rozległy się okrzyki pełne radości, które zamilkły dopiero z chwilą wyjazdu.
Uzbierano cały koszyk grzybów, nawet Lili znalazła ogromnego rydza; przedtem bywało zawsze tak, że miss Hull znajdzie grzyba i pokaże jej, teraz jednak Lili sama znalazła i to w dodatku rydza, co wywołało powszechną radość: „Lili znalazła rydza!“
Pojechano potem ku rzece, postawiono konie pod drzewami i wszyscy poszli się kąpać. Furman Terentij przywiązał do drzewa, oganiające się od owadów konie, położył się na trawie w cieniu brzozy i zapalił fajeczkę, a z łazienki dolatywał do niego nieustający na chwilę wesoły szczebiot dzieci.
Chociaż było dużo kłopotu ze zwracaniem bacznej uwagi na wszystkie dzieci, z pilnowaniem, aby nie dokazywały; chociaż trudno było nie pomieszać tych wszystkich