— Taki zwyczaj: trzy posty...
I rozpoczęła się rozmowa najbardziej zajmująca Darję Aleksiejewnę: jak która z kobiet chorowała i na co? gdzie jest mąż? czy często bywa w domu? i t. p.
Darji Aleksiejewnie nie chciało się odchodzić od chłopek, tak zajmowała ją ta rozmowa; największą zaś przyjemność sprawiało jej, że widziała, jak wszystkie kobiety zachwycają się tem, że ma tyle dzieci, i że dzieci te są ładne.
Baby rozśmieszyły Darję Ałeksiejewnę i obraziły na siebie angielkę, która ubierała się ostatnia, i która nie mogła zrozumieć, dlaczego kobiety śmieją się z niej. Jedna z młodszych bab przyglądała się angielce i gdy ta włożyła na siebie trzecią spódnicę, baba nie mogła powstrzymać się od uwagi, która rozśmieszyła wszystkich: „kładzie, kładzie i nie może nakłaść!“
Darja Aleksiejewna z chustką na głowie, dojeżdżała już do domu, otoczona wykąpanemi dziećmi, których mokre główki schły na słońcu, gdy furman odezwał się:
— Jakiś pan idzie, zdaje się, że z Pokrowskiego...
Darja Aleksiejewna spojrzała i ucieszyła się, ujrzawszy znajomą postać Lewina, idącego na jej spotkanie w szarym kapeluszu i w szarym paltocie. Darja Aleksiejewna zawsze z radością witała Lewina, teraz zaś sprawiało jej to szczególną przyjemność, że Lewin widzi ją w całym blasku jej dumy. Nikt lepiej od Lewina nie był w stanie pojąć jej majestatu. Ujrzawszy Dolly, Lewin ujrzał przed sobą jeden z obrazów tego szczęśliwego przyszłego życia rodzinnego, o jakiem zawsze marzył.
— Wygląda pani zupełnie jak kokosza, Darjo Aleksiejewno!
— Ach, jak cieszę się! — witała go Dolly, wyciągając ku niemu rękę.