Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

gwiazdy, przekonał się, że noc minęła już. „Cóż wiec mam czynić? jakżeż ja to zrobię?“ — rzekł sam do siebie, chcąc zebrać w jedną całość wszystko, o czem myśłał i co przemarzył podczas krótkiej nocy, a co dzieliło się na trzy oddzielne drogi, któremi szły jego myśli. Pierwsza polegała na wyrzeczeniu się dawnego życia i niepotrzebnego na nic nikomu wykształcenia: to wyrzeczenie się sprawiało mu rozkosz, było łatwem i prostem. Inne myśli i wyobrażenia tyczyły się życia, jakie pragnął pędzić, poczynając od dnia dzisiejszego. Prostotę, czystość i właściwość tego życia odczuwał i był przekonanym, że znajdzie w niem to zadośćuczynienie, spokój i szacunek dla siebie samego, brak których dawał mu się tak boleśnie odczuwać. Trzecia kategorya myśli opierała się na pytaniu, jak należy postąpić, aby przejść od dawnego życia do nowego, lecz nic wyraźnego nie przedstawiało się wyobraźni Lewina. „Mieć żonę? Pracować i uznawać konieczność pracy? Opuścić Pokrowskie? Kupić kawałek ziemi i zapisać się do gminy? Ożenić się z włościanką? Jakżeż ja to zrobię?“ — pytał znów samego siebie i nie mógł znaleźć odpowiedzi. — „A zresztą, nie spałem przez całą noc i nie mogę zdawać sobie dokładnie sprawy“ — pomyślał — „potem wyjaśnię wszystko. Obecnie wiem tylko tyle, że noc ta rozstrzygnęła o moim losie. Wszystkie me dawniejsze marzenia o rodzinnem życiu, są głupstwem, życie, jakie mam zamiar pędzić jest daleko prostszem i lepszem“...
„Jak ładnie!“ — pomyślał, patrząc na dziwną, jak gdyby z masy perłowej, muszlę, utworzoną z białych chmurek-baranków, która zawisła na samym środku nieba, nad jego głową. Jak wszystko cudnie wygląda dzisiejszej cudnej nocy! Kiedy ta muszla zdążyła utworzyć się? Przed chwilą patrzałem na niebo i nic na niem nie było, prócz dwóch białych smug i również niepostrzeżenie zmieniły się i moje poglądy na życie.“
Lewin wyszedł z łąki na szeroki gościniec, biegnący ku wsi. Podniósł się lekki wiatr, niebo stało się szarem i po-