Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/83

Ta strona została przepisana.

Anna zatrzymała się i spojrzała na kołysane przez wiatr wierzchołki osik z obmytymi od deszczu, błyszczącymi na chłodnem słońcu liśćmi; — wiedziała, że oni nie przebaczą jej i że nikt, również jak i niebo, rozciągnięte nad nią wraz z otaczającą ją zielonością, nie będzie miał dla niej litości. I Anna znowu doznała uczucia, że w duszy jej poczyna się dwoić. „Nie powinnam, nie powinnam myśleć — mówiła sobie — powinnam oddalić się. Ale dokąd? kiedy? kogo mam zabrać z sobą? Najlepiej wieczornym pociągiem udać się do Moskwy; wezmę tylko Annuszkę, Sierożę i najniezbędniejsze rzeczy. Ale pierwej jeszcze muszę napisać do nich obydwóch.“ Anna wróciła prędko do swego gabinetu, siadła przy biurku i napisała do męża:
„Potem co zaszło między nami, nie mogę dłużej pozostawać w pańskim domu. Wyjeżdżam i biorę z sobą syna. Nie znam przepisów prawnych, nie wiem więc przy którym z rodziców powinien pozostać syn, biorę go jednak z sobą, gdyż nie mogłabym żyć bez niego“...
Anna pisała dotąd prędko i szczerze, lecz przestała pisać na myśl, że odwołuje się do wspaniałomyślności męża i że musi zakończyć list paroma wzruszającymi wyrazami.
„Nie mogę mówić o swej winie i o swym żalu, gdyż“...
Anna znowu przestała pisać, nie mogła bowiem skupić myśli, cisnących się jej bezładnie do głowy. „Nie — szepnęła — niema co pisać!“ — rozdarła list i przepisała go, nie wspominając już o wspaniałomyślności, poczem zapieczętowała kopertę.
Trzeba było napisać jeszcze jeden list do Wrońskiego. „Wyznałam wszystko mężowi“ — napisała i długo siedziała, nie mając sił pisać dalej, gdyż to co miała pisać, było i pospolitem i niekobiecem. — „A zresztą, cóż mogę mu pisać?“ — zadała sobie pytanie. I znowu rumieniec wstydu oblał jej twarz, gdyż przypomniała sobie jego spokój, a uczucie rozdrażnienia ku niemu kazało jej podrzeć na drobne kawałki rozpoczęty list. „Niema zupełnie potrzeby pisać do niego“ —