Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/85

Ta strona została przepisana.

Rano Anna żałowała, że powiedziała wszystko mężowi i pragnęła z całych sił, aby te słowa mogły być uważane za niebyłe. I oto list męża uznawał te słowa jako niebyłe i dawał jej to, czego pragnęła. W obecnej jednak chwili list ten przedstawiał się jej czemś do tego stopnia strasznem, że przechodził wszystko, co tylko mogła sobie wyobrazić.
„Ma racyę, ma racyę“ — szepnęła. — „Rozumie się, że on ma zawsze racyę, on, chrześcianin, on, człowiek wspaniałomyślny. Tak, podła, obrzydliwa istota! I nikt prócz mnie nie widzi i nie dostrzega tego, a ja nikogo nie mogę przekonać o tem. Nikt nie wie, jak on w ciągu ośmiu lat uciskał mnie, jak tłumił w mej duszy każdą iskrę życia, jak ani razu nie pomyślał nawet o tem, że jestem kobietą, która pragnie żyć, kobietą, która potrzebuje i musi kochać. Nikt nie wie do jakiego stopnia pomiatał on mną na każdym kroku i do jakiego stopnia był zawsze zadowolonym z siebie. Czyż nie starałam się z całych sił znaleźć jakibądż cel w tem życiu, które przypadło mi w udziale? Czyż nie próbowałam kochać go, a potem kochać syna, gdym przekonała się, że mąż nie może wzbudzać we mnie miłości ku sobie. Nadszedł jednak czas, gdy doszłam do przekonania, że nie mogę już dłużej łudzić się, że jestem istotą żywą, żem nie winna, iż Bóg stworzył mnie kobietą, dla której niezbędnemi są życie i miłość. A cóż on na to? Gdyby zabił mnie, gdyby zabił jego, wszystkobym zniosła, wszystko bym przebaczyła, lecz nie, on“...
„Czyż mogłam nie przewidzieć, jak on postąpi sobie? Postępki jego są zawsze zgodne z jego nikczemnym charakterem. On zawsze będzie miał słuszność, mnie zaś, chociaż życie moje jest już złamanem, zgnębi jeszcze bardziej“... „Pani zapewne sama domyśla się, jaki los oczekuje panią i syna pani“ — przypomniała sobie ustęp listu. — „Jest to pogróżka, że odbierze syna, i zapewne, według ich głupich praw, będzie mógł to zrobić. Lecz czyż ja niewiem dlaczego on to mówi? On przecież nie wierzy, że ja kocham syna,