Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

lub też szydzi (jak zresztą zawsze śmiał się), szydzi z tego mego uczucia, lecz wie, że ja nie rzucę syna, że nie mogę rzucić go, że bez syna nie mogłabym żyć nawet przy boku tego, kogo kocham; wie on również, że porzucając syna i opuszczając go, postąpię jak najbardziej zepsuta i upadła kobieta, on wie to wszystko i wie, że nie stanie mi sił i że nie odważę się na to.“
„Nasze życie powinno iść dawną koleją“ — przypomniała sobie Anna jeszcze jeden ustęp z listu. — „Życie to było dla mnie męczarnią już od dawna, w ostatnich zaś czasach przerażało mnie poprostu. Jakiem więc będzie ono obecnie? I on wie o tem wszystkiem, wie, że ja nie mogę żałować tego, com uczyniła, że chcę żyć, że kocham, wie, że prócz kłamstwa i pozorów nic więcej z tego nie będzie, musi jednak koniecznie męczyć mnie. Znam go i wiem, że on, jak ryba w wodzie, pływa w kłamstwie i rozkoszuje się niem. Lecz nie, ja nie sprawię mu tej rozkoszy, przebiję tę pajęczynę kłamstwa, którą chce mnie oplatać; niech się stanie co chce, gdyż wszystko, co tylko stać się może, będzie lepszem od kłamstwa i udawania.
„Ale jak? Boże mój! Boże mój! Czyż była kiedybądź kobieta również nieszczęśliwa, jak ja?“...
— Nie, zerwę z nim, zerwę! — zawołała, wstając gwałtownie z krzesła i wstrzymując się od łez podeszła do biurka, aby napisać drugi list; lecz w głębi duszy Anna czuła już, że zabraknie jej sił zerwać z mężem i otrząsnąć się z dotychczasowego położenia, chociaż ono jest i hańbiącem i nienaturalnem.
Anna siadła koło biurka, lecz zamiast pisać, oparła ręce na stole, położyła na nich głowę i poczęła płakać, zanosząc się jak małe dziecko: płakała nad tem, że marzenie jej, aby określić, wyjaśnić swe stanowisko, rozwianem jest na zawsze, wiedziała już z góry, że wszystko zostanie się po staremu, a nawet daleko gorzej. Wiedziała, że ta pozycya, jaką ma teraz, a która rano zdawała się jej tak mało zna-