Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

szkiewicz więc wszedł do jadalni razem z doktorem i budowniczym.
Obiad, sala jadalna, nakrycie, służba, jednem słowem wszystko, nietylko że odpowiadało ogólnemu tonowi komfortu, panującego w całym domu, lecz wydawało się jeszcze wspanialszem i wykwintniejszem. Darja Aleksandrowna przyglądała się temu obcemu dla siebie komfortowi i, jako gospodyni prowadząca własny dom, chociaż nie marzyła nawet, aby cobądź, co widzi tutaj, mogła kiedykolwiek zastosować u siebie, gdyż nie miała na to środków, pomimowoli wnikała we wszystkie szczegóły i zadawała sobie pytanie, kto i jak zajmował się urządzeniem tego wszystkiego. Wasieńka Wesłowski, jej mąż, a nawet Świażski i wielu ludzi, których znała, nigdy nie myśleli o tem i na słowo wierzyli temu, co każdy szanujący się gospodarz pragnie dać do zrozumienia swym gościom, że wszystko, co znajduje się w jego domu, nie kosztowało go, gospodarza, nic a nic pracy, a zrobiło się tak samo przez się. Darja Aleksandrowna zaś — wiedziała, iż nic nie robi się samo przez się, nawet kaszka na śniadanie dla dzieci, i że dlatego wobec takiego zbytkownego i skomplikowanego urządzenia, trzeba było zwracać bardzo dużo uwagi i nie żałować pracy. Dolly domyśliła się ze spojrzenia, rzuconego przez Aleksieja Kiryłowicza na stół, ze znaku, jaki dał kiwnięciem głowy kamerdynerowi, i ze sposobu, w jaki zapytał Annę, czy będzie jadła rosół czy zupę, że o całem gospodarstwie myśli i pamięta sam gospodarz, i że od Anny zależy to wszystko nie więcej niż od Wesłowskiego; ona, Świażski, księżniczka i Wesłowski, wszyscy byli gośćmi, używającymi wesoło przyjemności, dostarczanych im przez gościnnego i uprzejmego gospodarza.
Tylko w prowadzeniu ogólnej rozmowy znać było po Annie, że jest panią domu, i rozmowę tę, nadzwyczaj trudną dla gospodyni wobec nielicznego towarzystwa, wobec rządcy, doktora i budowniczego, osób należących do innego świata, usiłujących utaić zmieszanie, doznawane na widok