Dolly uśmiechnęła się.
— Opowiadaj mi o sobie... mam ci dużo do powiedzenia. Rozmawialiśmy z... — Dolly niewiedziała, jak go nazwać, gdyż nie chciała nazywać go ani hrabią, ani Aleksiejem Kiryłowiczem.
— Z Aleksiejem... — podpowiedziała jej Anna — wiem żeście rozmawiali, lecz ja chciałam wręcz zapytać ciebie, co myślisz o mnie i o mojem życiu.
— Tak na razie trudno dać ci odpowiedź... Doprawdy, że nie wiem...
— Powiedz mi jednak w każdym razie... widzisz, jak spędzam czas. Nie zapominaj jednak, że patrzysz na nas latem i że nie jesteśmy sami... przyjechaliśmy tutaj na samym początku wiosny, byiliśmy sami i znowu nikogo prócz nas nie będzie, a ja niczego więcej nie pragnę. Wyobraź sobie jednak, że ja będę zupełnie samotna, bez niego... a to może zdarzać się i zdarzać się będzie napewno... i widzę ze wszystkiego, że zdarzać się będzie często, że on połowę czasu będzie spędzał po za domem — mówiła, wstając i siadając bliżej Dolly. — Rozumie się — przerwała bratowej, gdy ta chciała się odezwać — rozumie się, że nie będę usiłowała zatrzymywać go... już i teraz nie zatrzymuję go; obecnie odbywają się wyścigi, konie jego biorą w nich udział i on wyjeżdża... cieszę się, gdyż wiem, że wyjazd ten sprawia mu przyjemność, ale postaw się w mojem położeniu!... Po co my jednak mówimy o tem! — i Anna uśmiechnęła się smutnie — cóż więc on mówił ci?
— Mówił mi o tem, o czem ja sama chciałam porozmawiać z tobą, a zatem łatwo mi będzie być jego adwokatem; o tem, czy niema sposobu i czy nie możnaby... — Darja Aleksandrowna zacięła się — ulżyć ci i polepszyć twe położenie... w każdym jednak razie, jeżeli tylko można, trzeba wyjść za mąż...
— A więc rozwód? — zapytała Anna. — Czy wiesz, że jedyna tylko kobieta była u mnie w Petersburgu, Betsy
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/123
Ta strona została skorygowana.