energiczniejszego, niezależnego i pokierować rzecz całą w ten sposób, aby osiągnąć ze wszystkich praw, nadanych szlachcie nie jako szlachcie, ale jako części składowej ziemstwa, wszystkie dodatnie owoce samorządu. W zamożnej gubernii kaszyńskiej, która zawsze kroczyła drogą postępu na czele innych, znalazły się teraz takie siły, że wybory poprowadzone jak należy, mogły posłużyć za wzór dla innych gubernij, dla całej nawet Rosyi, i dlatego wyborom tym przypisywano tyle znaczenia. Na marszałka gubernialnego zamiast Swietkowa zamierzano wybrać albo Świażskiego albo też jeszcze lepiej Niewiedowskiego, byłego profesora, człowieka nadzwyczaj rozumnego i wielkiego przyjaciela Siergieja Iwanowicza.
Gubernator otworzył posiedzenie mową, w której prosił szlachtę, aby głosami jej kierowała nie stronniczość lecz wzgląd na zasługi wybieranych i na korzyść, jaką ojczyzna odniesie z tych wyborów. Gubernator więc spodziewa się, iż szlachta kaszyńska obecnie, równie jak i na poprzednich wyborach, święcie spełni swój obowiązek i godnie odpowie wysokiemu zaufaniu monarchy.
Skończywszy mowę, gubernator opuścił salę, a szlachta tłumnie i z hałasem, niektórzy nawet z uniesieniem, rzuciła się za nim i otoczyła go, gdy kładł futro i rozmawiał po przyjacielsku z marszałkiem. Lewin, chcąc się we wszystko wtajemniczyć i ze wszystkiem obeznać, stał blisko niego w tłumie i słyszał, jak gubernator rzekł: „niech pan będzie łaskaw powiedzieć Maryi Iwanownie, że mej żonie będzie bardzo przykro, ale musi koniecznie jechać do ochrony.“ Po wyjściu gubernatora całe zgromadzenie udało się na nabożeństwo do soboru.
W soborze Lewin razem z innymi podniósł rękę do góry i powtarzając rotę przysięgi, czytaną przez protopopa, przysięgał, iż spełni wszystko, o czem mówił gubernator.
Ceremonie kościelne zawsze wywierały wpływ na Lewina; gdy wymawiał wyrazy: „całuję krzyż“, obejrzał się
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/138
Ta strona została skorygowana.