jej błogosławieństwa na to ważne zdarzenie, jakie stosownie do pragnień Kiti, powinno się spełnić dzisiaj po obiedzie na spacerze w lesie.
— Wareńka... będę bardzo szczęśliwą, jeżeli dzisiaj zdarzy się jedna rzecz — szepnęła, całując ją.
— A pan pójdzie z nami? — zapytała zakłopotana Wareńka Lewina, udając, że nie słyszy słów Kiti.
— Pójdę, ale tylko do gumna i tam pozostanę.
— I po co tam pójdziesz? — zapytała Kiti.
— Muszę zobaczyć fury, które przyjechały z pola i porachować je — odparł Lewin — a ty gdzie będziesz?
— Na tarasie.
Na tarasie zebrało się cale kobiece towarzystwo; panie lubiały zawsze siadywać tam po obiedzie, ale dzisiaj miały prócz tego i zajęcie. Oprócz szycia koszulek i pieluszek, którem wszystkie były zajęte, smażyły tam dzisiaj konfitury według metody nowej zupełnie dla Agafii Michajłownej, to jest bez dolewania wody. Kiti zaprowadziła tę nową metodę, stosowaną zawsze w domu jej matki. Agafia Michajłowna miała polecone sobie zająć się smażeniem, a że była głęboko przekonaną, iż to, co się robi w domu Lewinów, nie może być niedoskonałem, dolała wody do truskawek i poziomek, twierdząc, że bez tego nie można się obejść; maliny smażyły się więc teraz w obecności wszystkich i należało przekonać Agafię Michajłownę, że i bez wody konfitury będą doskonale.
Agafia Michaiłowna z zaczerwienionem, zasmuconem obliczem, włosami potarganymi i rękami zakasanemi aż po chude łokcie, trzymała rondel nad maszynką i ponuro patrzała na maliny, życząc im z całego serca, aby przypaliły się. Księżna czując, że cała niechęć Agafii Michajłownej skierowaną jest przeciwko niej, jako głównej doradczyni w tej