Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/156

Ta strona została skorygowana.

się, czy Stepan Arkadjewicz nie omylił się przypadkiem, mówiąc „na prawo.“ Przecież Snietkow należał do wrogiego stronnictwa. Podchodząc do pudła, trzymał gałkę w prawej ręce, myśląc jednak, że szwagier omylił się, przełożył gałkę do lewej w chwili, gdy stanął koło stołu, i widocznem było, że ją położył na lewo. Jeden z wyborców, który, stojąc koło samego pudła, z jednego tylko poruszenia łokcia domyślał się, gdzie kto kładzie gałkę, zmarszczył się z niezadowoleniem.
Nagle wszystko ucichło i zaczęto rachować gałki, poczem sekretarz ogłosił liczbę głosów za i przeciw.
Marszałek został wybranym znaczną większością głosów; wszczął się gwar i tłum rzucił się ku drzwiom, przez które wchodził Snietkow. Szlachta otoczyła go i winszowała mu.
— Czy to już koniec? — zapytał Lewin Siergieja Iwanowicza.
— Dopiero początek — odparł Świażski, zamiast Koznyszewa — kandydat postawiony przez marszałka może otrzymać więcej głosów.
Lewin zapomniał o tem zupełnie, dopiero teraz przypomniał sobie, że w tem wszystkiem była jakaś dyplomacya, lecz nie chciało mu się łamać teraz głowy, na czem ona polega, gdyż znudził się już do reszty i zapragnął opuścić ten tłum.
Ponieważ nikt nie zwracał na niego uwagi i on sam, jak mu się zdawało, nie był nikomu na nic potrzebnym, wyniósł się więc pocichu do mniejszej sali, gdzie stał bufet, i odetchnął lżej, ujrzawszy znowu lokai. Stary lokaj zaproponował, że poda mu kawałek mięsa, na co Lewin chętnie przystał. Gdy zjadł kotlet z groszkiem i porozmawiał z kelnerem o poprzednich wyborach, poszedł przejść się na galeryę, gdyż nie chciało mu się iść do sali wyborów.
Galerye przepełnione były strojnemi paniami, przechylającemi się przez poręcze i usiłującemi nie stracić ani jednego słowa z tego, co mówiono na dole. Koło dam siedzieli