Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/174

Ta strona została przepisana.

Zamieniła z nim kilka słów, uśmiechnęła się nawet z jego żartu o wyborach, które nazwał „naszym parlamentem.“ (Trzeba było uśmiechnąć się, aby pokazać, iż dowcip został zrozumianym). Natychmiast jednak zwróciła się do księżnej Maryi Borysownej i ani razu nie popatrzała na niego, dopóki nie wstał, aby pożegnać się; wtedy spojrzała na niego, ale widocznem było, że tylko dlatego, że niegrzecznie jest nie patrzeć się na kogoś, gdy ten ktoś żegna się.
Kiti wdzięczną była ojcu, iż nie wczynał z nią rozmowy o spotkaniu z Wrońskim; pomimo to widziała, że ojciec jest zadowolony z niej, ona sama również nie miała sobie nic do wyrzucenia; nie spodziewała się nigdy, aby mogła znaleźć siłę zatrzymania gdzieś w głębi duszy wszystkich wspomnień o dawnem uczuciu, jakie żywiła ku Wrońskiemu, i nietylko wydawać się, ale być w rzeczy samej zupełnie obojętną względem niego.
Lewin bardziej niż żona zarumienił się, gdy usłyszał, że Kiti u księżnej Maryi Borysownej spotkała się z Wrońskim. Kiti nie łatwo było powiedzieć o tem mężowi, jeszcze trudniej zaś opowiadać o wszystkich szczegółach spotkania, gdyż nie zadawał jej żadnych pytań, a tylko spoglądał na nią ponuro i z niezadowoleniem.
— Żałowałam bardzo, że cię nie było — rzekła. — Nie tyle nawet, że cię nie było w pokoju... w twej obecności nie byłabym tak naturalną... doprawdy, teraz rumienię się bardziej — mówiła, czerwieniąc się po uszy — szkoda jednak, żeś nie mógł patrzeć przez dziurkę od klucza.
Pełne prawdy, szczere jej oczy powiedziały Lewinowi, że Kiti zachowywała się z godnością, nie zwracając więc uwagi na jej zakłopotanie, uspokoił się natychmiast i zaczął wypytywać szczegółowo, a Kiti na to tylko czekała.
Gdy dowiedział się już o wszystkiem, nawet o tym szczególe, że tylko w ciągu pierwszej sekundy nie była w stanie nie zarumienić się, gdy przekonał się, że spotkanie z Wrońskim nie wywarło na niej prawie żadnego wra-