— Dla ciebie to rzecz twego uporu — ciągnęła dalej, patrząc na niego bacznie i dobierając nagle nazwę tego wyrazu jego spojrzenia, jakie rozdrażniło ją — uporu. — Tobie chodzi tylko o to, czy w stosunku ze mną zostaniesz zwycięzcą, a mnie... — znów zrobiło jej się żal samej siebie i mało co nie rozpłakała się. — Gdybyś ty wiedział, o co mi idzie! Gdy widzę tak jak teraz, żeś wrogo, dobrze mówię, żeś wrogo usposobiony ku mnie, gdybyś ty wiedział, co to ma dla mnie za znaczenie. Gdybyś ty wiedział, jaka ja jestem nieszczęśliwa w takich chwilach, jak ja się lękam samej siebie! — i Anna odwróciła się, nie chcąc się zdradzić ze swemi łzami.
— Ależ o co ci idzie właściwie? — zapytał, przestraszywszy się wyrazu jej boleści i przysuwając się znowu do niej, ujął ją za rękę i pocałował parę razy. — O co? Czyż ja szukam rozrywek po za domem? czyż nie unikam towarzystwa kobiet?
— Tegoby tylko brakowało! — odparła Anna.
— Powiedz mi więc, co mam czynić, abyś ty była spokojną — mówił, wzruszony jej rozpaczą — uczynię wszystko, co tylko będziesz chciała, abyś ty, Anno, nie martwiła się.
— Nic, nic! — odparła. — Ja sama nie wiem czy to osamotnienie, czy nerwy... przestańmy już o tem mówić. Jakżeż udały się wyścigi? nie mówiłeś mi nic o nich? — zapytała, usiłując utaić radość z odniesionego zwycięstwa, które w każdym razie było po jej stronie.
Wroński kazał podawać kolacyę i zaczął opowiadać jej o wyścigach, lecz z jego głosu, z jego spojrzeń widziała, że nie mógł jej darować tego zwycięstwa, że to uczucie uporu, z którem walczyła, zawładnęło nim już na dobre. Obojętność jego wzrosła, jak gdyby żałował, iż uległ. Anna, przypominając sobie słowa, które jej dały zwycięstwo: „jaka ja jestem nieszczęśliwa w takich chwilach, jak ja się lękam samej siebie“, zrozumiała, iż ta broń jest niebezpieczną i że nie będzie można użyć jej po raz drugi. Czuła teraz, iż
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/218
Ta strona została skorygowana.