Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/219

Ta strona została skorygowana.

obok miłości, wiążącej ich, istnieje pomiędzy nimi zły duch jakiejś niezgody, którego nie mogła zwalczyć ani w nim, ani, tembardziej, w jego sercu.

XIII.

Nie ma takich warunków, do których człowiek nie mógłby się przyzwyczaić, szczególnie gdy widzi, że wszyscy podobnie postępują. Lewin trzy miesiące temu nie uwierzyłby, że może zasnąć spokojnie wśród okoliczności, w jakich znajduje się obecnie; nie przypuszczał, aby pędząc bezcelowe, jałowe życie, w dodatku do tego życie nad stan, po pijatyce (to, co się działo w klubie, nie ma innej nazwy), po zawiązaniu przyjaznych stosunków z człowiekiem, w którym kiedyś kochała się jego żona, po niemających żadnej racyi bytu odwiedzinach u kobiety, której nie można było nazwać inaczej jak upadłą, i po zmartwieniu żony — mógł z czystem sumieniem udać się na spoczynek; a jednak pod wpływem zmęczenia, bezsennej nocy i wypitego wina zasnął mocno i spokojnie.
O piątej rano obudziło go skrzypienie otwieranych drzwi; zerwał się z łóżka i obejrzał się — Kiti nie było w łóżku, lecz za parawanem paliło się światło i słychać było jej kroki.
— Co takiego?... co? — zapytał na wpół przez sen. — Kiti! Co?
— Nic — odparła, wychodząc ze świecą w ręku z za parawanu. — Jestem trochę niezdrowa — rzekła, uśmiechając się szczególnie miłym uśmiechem.
— Co? czy już się zaczęło? — zapytał z przestrachem — trzeba czemprędzej posyłać — i zaczął ubierać się z pośpiechem.
— Nie, nie — uspakajała go, uśmiechając się i przytrzymując go za rękę — zapewniam cię, że nic... było mi trochę niedobrze, ale teraz już przeszło zupełnie — i Kiti