Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/24

Ta strona została skorygowana.

o sobie i porównywam siebie z innymi, sczególniej z bratem, przekonywam się, żem wart bardzo mało.
— Ale dlaczego? — dopytywała się Kiti wciąż z tym samym uśmiechem — czyż ty również nie pracujesz dla dobra swych bliźnich? a twoje kolonie, twoje gospodarstwo, twoje dzieło...
— Dochodzę do przekonania, a szczególniej teraz, żeś to ty temu winna — rzekł, przyciskając jej rękę — i że pracuję inaczej niż dawniej. Teraz pracuję tylko dlatego, że muszę... aby zbyć. Gdybym ja mógł tak kochać swą pracę, jak ciebie kocham... a ja w ostatnich czasach odrabiam ją tylko, jak zadaną lekcyę.
— No, a cóż powiesz o mym ojcu? — zapytała Kiti. — Czyż i on jest złym człowiekiem, ponieważ nic nie robi dla społeczeństwa?
— On? nie. Ale trzeba mieć tę prostotę, dobroć i rozsądek, jakie ma twój ojciec... a czyż ja posiadam je? Ja nic nie robię i to mnie męczy. Tyś sprawczynią tego wszystkiego... gdy ciebie jeszcze nie miałem i gdy nie było jeszcze tego — rzekł, rzucając spojrzenie na jej figurę, które Kiti zrozumiała — obracałem wszystkie swe siły na pracę, teraz zaś nie mogę i wstyd mi tego, i mam wyrzuty sumienia; pracuję jak za pańszczyznę i tylko udaję...
— Ale chciałbyś się teraz zamienić z Siergiejem Iwanowiczem? — zapytała Kiti — czy wolałbyś pracować dla społeczeństwa i kochać zadaną sobie lekcyę, tak jak on to czyni? i tylko...
— Rozumie się, że nie — odparł Lewin. — A zresztą jestem do tego stopnia szczęśliwy, że nic już nie wiem... A tobie zdaje się, że on oświadczy się dzisiaj? — dodał po chwili milczenia.
— I zdaje mi się i nie zdaje... życzę sobie tylko koniecznie. Przepraszam cię — i Kiti schyliła się i zerwała dziki rumianek, rosnący na skraju drogi — rachuj: oświadczy się, nie oświadczy się — rzekła, podając mu kwiatek.