sobie; tutaj jednak, mając do czynienia z ludźmi, z którymi w ogóle miał nader mało wspólnego, był oszołomionym i odurzonym, i z niczego nie mógł sobie zdać sprawy. Słuchając czytania Lidyi Iwanownej i czując na sobie piękne, naiwne, lub przebiegłe, sam nie wiedział dobrze jakie, oczy Landaua, Stepan Arkadjewicz spostrzegł, iż głowa zaczyna mu ciążyć.
Najróżnorodniejsze myśli plątały mu się po niej: „Marie Sanina cieszy się, że jej umarło dziecko... zapaliłbym z przyjemnością cygaro... aby być zbawionym trzeba tylko wierzyć, i zakonnicy nie wiedzą, jak to czynić, ale hrabina Lidya Iwanowna wie... dlaczego tak mnie boli głowa? Czy to od koniaku, czy też dlatego, że to wszystko takie dziwne? Zdaje się jednak, że, jak dotąd nie wyrwałem się z niczem niepotrzebnem; nie wypada już chyba prosić ją dzisiaj! Powiadają, że oni każą się modlić, żeby tylko mnie nie kazali, gdyż wtedy byłbym doprawdy w głupiem położeniu... i co za bzdurstwa ona czyta, chociaż ma wcale nie złą angielską wymowę... Landau-Bezzubow!... dlaczego on jest Bezzubow?“
Nagle Stepan Arkadjewicz poczuł, że dolna jego szczęka zaczyna opadać, jak do ziewania, musnął więc bokobrody, zasłonił usta ręką, aby ukryć ziewnięcie i poruszył się na krześle. Po chwili jednak ogarnęło go wrażenie, że już spi i że zaraz zacznie chrapać. Ocknął się, gdy dobiegł go głos hrabiny Lidyi Iwanownej, która odezwała się: „on spi!“
Stepan Arkadjewicz obejrzał się z przerażeniem, widząc, że został schwytanym na gorącym uczynku. Uspokoił się jednak bardzo prędko, gdyż przekonał się, iż słowa hrabiny „on spi“ stosują się nie do niego, lecz do — Landaua. Francuz zasnął również, jak i Stepan Arkadjewicz, lecz Stepanowi Arkadjewiczowi zdawało się, że sen jego obraziłby hrabinę i Aleksieja Aleksandrowicza, sen zaś Landaua sprawił im obojgu ogromną przyjemność, szczególniej hrabinie.
— Mon ami — rzekła Lidya Iwanowna, poprawiając ostrożnie, aby nie czynić hałasu, fałdy swej jedwabnej sukni.
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/260
Ta strona została skorygowana.