Powróciwszy do domu do Piotra Obłońskiego, u którego zatrzymywał się zawsze w Petersburgu, Stepan Arkadjewicz zastał list od Betsy. Betsy donosiła, że chciałaby bardzo skończyć wczorajszą rozmowę i że prosi go, aby odwiedził ją jutro. Zaledwie Stepan Arkadjewicz zdążył przeczytać ten list i skrzywić się nad nim, na dole rozległy się głośne kroki ludzi, niosących jakiś ciężar.
Stepan Arkadjewicz wyjrzał przez drzwi; paru ludzi niosło odmłodzonego Piotra Obłońskiego, który był do tego stopnia pijanym, że nie mógł wejść o własnych siłach na schody; ujrzawszy Stepana Arkadjewicza, kazał postawić się, i trzymając go mocno za ramię, wszedł z nim do mieszkania i zaczął opowiadać, gdzie i w jakiem towarzystwie spędzał wieczór; w trakcie tego opowiadania zasnął.
Stepan Arkadjewicz, co mu się rzadko zdarzało, upadł jakoś na duchu i długo nie mógł zasnąć. Wszystko, o czem tylko przypomniał sobie, sprawiało mu niesmak, a najbardziej wieczór, spędzony w salonie Lidyi Iwanownej.
Nazajutrz rano Obłoński otrzymał od Aleksieja Aleksandrowicza stanowczą odmowę w sprawie rozwodu. Stepan Arkadjewicz domyślił się, że na to postanowienie szwagra wpłynęło orzeczenie Francuza, wypowiedziane w jego wczorajszym, rzeczywistym lub udanym śnie.
Aby małżeństwo zdobyło się na jakiebądż postanowienie, między małżonkami musi istnieć jedno z dwojga: albo zupełne zerwanie, albo zgoda i miłość. Gdy stosunki małżonków są nieokreślone i gdy niema ani jednego ani drugiego, nie może być przedsięwziętym żaden stanowczy krok. Bardzo wiele małżeństw latami całemi nie może zdobyć się na żadne postanowienie, a to tylko dlatego, że pomiędzy niemi nie istnieje ani zerwanie ani miłość.