Odezwanie się jego rozdrażniło Annę; dopatrzyła w niem pogardę ku swoim zajęciom, i w odpowiedzi jej brzmiała chęć odpłacenia za doznaną przykrość.
— Nie wymagam zupełnie, aby pan zwracał uwagę na mnie, na moje uczucia, jak zwraca ją zwykle kochający człowiek; mam jednak prawo wymagać od pana, aby pan był delikatnym — rzekła.
I w istocie on aż poczerwieniał z gniewu i odparł coś przykrego. Anna nie pamiętała dobrze jego odpowiedzi, pamiętała tylko, iż przy sposobności powiedział z widocznym zamiarem urażenia jej:
— Nic mnie, co prawda, nie obchodzi przywiązanie pani ku tej dziewczynie, tembardziej, że widzę, iż jest ono najzupełniej nienaturalne.
Anna z wysiłkiem stworzyła sobie świat złudzeń, wśród którego udawało się jej chwilami znaleźć zapomnienie. Wroński obracał w niwecz ten świat, a okrucieństwo, z jakiem to czynił, zarzucając jej udawanie i nienaturalność, oburzało ją.
— Żałuję bardzo, że pan nie jest w stanie zrozumieć nic wznioślejszego — odcięła się i wyszła z pokoju.
Gdy wczoraj wieczorem przyszedł do niej, nie wspominali już oboje o tej kłótni, widzieli jednak, że nieporozumienie załagodzonem jest na razie tylko, lecz że ani on ani ona nie zapomnieli o niem jeszcze.
Dzisiaj cały dzień niema go w domu, a jej było tak przykro, że jest samotną, i że posprzeczała się z nim, że chciała zapomnieć o wszystkiem, przebaczyć i pogodzić się, chciała wziąć całą winę na siebie, a jego uniewinnić zupełnie.
„Sama jestem winna. Jestem wciąż rozdrażniona i zazdrosna w najgłupszy sposób. Dzisiaj pogodzę się z nim, pojedziemy na wieś i tam będę spokojniejszą!“ — mówiła sobie.
„Nienaturalne“ — stanął jej nagle w pamięci nie tyle wyraz, co ją obraził, ile chęć jego, aby uczynić jej przykrość. „Wiem, co chciał przez to powiedzieć; chciał dać mi do zrozumienia, że nienaturalnem jest kochanie obcego dzie-
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/265
Ta strona została skorygowana.