Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/303

Ta strona została przepisana.

przyspieszyła więc kroku i odsunęła się od nich na sam kraj peronu. Na stacyę wchodził towarowy pociąg, peron zatrząsł się cały, i Annie wydało się, że znowu siedzi w wagonie i jedzie.
I nagle, przypomniawszy sobie o człowieku zmiażdżonym przez pociąg w dzień pierwszego spotkania się jej z Wrońskim, Anna wpadła odrazu na myśl, co powinna zrobić. Prędkim, lekkim krokiem zeszła ze schodków, prowadzących od wodociągu na plant i zatrzymała się koło mijającego ją pociągu. Patrzała w dół na śruby, na łańcuchy, na ogromne stalowe koła, i starała się na oko znaleźć środkowy punkt między przedniemi i tylnemi kołami, oraz określić chwilę, gdy ten punkt będzie ją mijał.
„Tam!“ — mówiła sobie, spoglądając na cień wagonu, na piasek zmieszany z węglowym pyłem — „tam... w sam środek... a i jego ukarzę i znajdę obronę przed wszystkimi, a nawet przed samą sobą!“
Chciała upaść pod środek pierwszego wagonu, jaki zrównał się z nią; lecz czerwona torebka, której nie zdjęła z ręki, przeszkodziła jej, było więc już za późno; punkt środkowy minął ją. Trzeba było czekać na następny wagon. Ogarnęło ją uczucie, podobne do tego, jakiego doznawała zwykle, gdy kąpiąc się, wchodziła do wody, i Anna przeżegnała się. Odruchowy gest, jakim położyła na sobie znak krzyża świętego, wzbudził w jej duszy cały szereg młodzieńczych i dziecinnych wspomnień, i nagle mrok, zaciemniający już wszystko, rozprószył się, a życie objawiło się znowu, ukazując wszystkie minione chwile szczęścia. Anna nie spuszczała jednak spojrzenia z kół zbliżającego się drugiego wagonu. I w chwili, gdy punkt środkowy tego wagonu mijał ją, odrzuciła woreczek i, wsuwając głowę między ramiona, upadła na ręce pod wagon i lekkim ruchem, jak gdyby miała zamiar wstać natychmiast, przyklękła; nagle ogarnął ją przestrach na myśl o tem, co czyni. „Gdzie ja jestem? co robię? po co?“ Chciała podnieść się, cofnąć, lecz coś