Lecz to było nietylko nieprawdą... było to złośliwym żartem jakiejś złej siły, złej, działającej naprzekór i takiej, której nie można było poddawać się.
Należy szukać ratunku przed tą siłą, a ratunek znajduje się w ręku każdego: trzeba tylko unicestwić zależność swą od zła, a na to jest tylko jeden środek — śmierć.
I Lewin, człowiek szczęśliwy w pożyciu rodzinnem, zdrowy, parę razy był do tego stopnia bliskim samobójstwa, że pochował sznury, aby nie powiesić się na nich, i obawiał się chodzić ze strzelbą, aby nie zastrzelić się; nie zastrzelił się jednak i nie powiesił, lecz żył w dalszym ciągu.
Myśląc o tem, czem jest i po co żyje, Lewin nie mógł dać sobie odpowiedzi, co doprowadzało go do rozpaczy; gdy jednak przestawał stawiać sobie to pytanie, wtedy zdawał się wiedzieć i czem jest i po co żyje, a to dlatego, że szedł przez życie drogą prostą i pewną.
Po powrocie w początkach miesiąca czerwca na wieś, zabrał się energicznie do swych poprzednich zajęć. Cały czas zajmowało mu gospodarstwo, stosunki z sąsiadami i chłopami, tudzież interesy siostry i brata, którymi zajmował się gorliwie, rozmowy z żoną i krewnymi, myślenie o dziecku i pszczelnictwo.
Zajmował się tem wszystkiem nie dlatego, aby uznawał to za konieczne dla siebie lub dla celów ogólnych, jak to czynił dawniej; owszem, rozczarowawszy się z jednej strony niepowodzeniami poprzednich swych zamiarów, które miały na celu ogólny pożytek, z drugiej zaś zanadto zajęty swemi myślami i ilością spraw, które ze wszystkich stron sypały się na niego, Lewin przestał teraz zupełnie myśleć o sprawach społecznych i sprawy te zajmowały go tylko dlatego, że zdawało mu się, iż musi postępować tak, jak postępuje, nie może inaczej.