Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/66

Ta strona została skorygowana.

cznie na konie a pytająco na Lewina. Lewin pogłaskał psa i gwizdnął na znak, że można już zaczynać.
Łaska pobiegła wesoło przez uginające się pod nią trzęsawisko, i dostawszy się w błoto, natychmiast poczuła pomiędzy znajomymi jej zapachami korzonków, traw błotnych, rdzy i pomiotu końskiego, rozprószony po całej miejscowości zapach ptaków, tych samych ptaków, które teraz zajmowały ją najbardziej. W niektórych miejscach na mchu i błotnistych kępkach zapach ten był nadzwyczaj silnym, nie można jednak było określić, w jakim kierunku wzrastał i słabł; aby odnaleźć właściwy kierunek, trzeba było odejść dalej pod wiatr. Nie czując ruchów swych nóg, Łaska pobiegła wytężonym galopem, takim, aby na każdym skoku mogła się zatrzymać, jeżeli zajdzie potrzeba tego, i skierowała się na prawo od wiejącego, jak zwykle o świcie, ze wschodu wiatru. Wciągnąwszy rozszerzonemi nozdrzami powietrze, doszła do przekonania, że nietylko ślady, ale i one same są tutaj i to nie jeden, ale wiele. Suka zwolniła szybkość biegu. Ptaki były tutaj, ale gdzie mianowicie, nie można jeszcze określić. Chcąc odnaleźć to miejsce, Łaska zaczęła już zataczać koło, ale nagle przeszkodził jej głos pana: „Łaska! tutaj!“ — rzekł Lewin, wskazując jej na drugą stronę. Pies zatrzymał się, pytając pana, czy nie lepiej tak dalej robić, pan jednak powtórzył rozkaz gniewnym głosem i wskazał kępkę, oblaną dookoła wodą, gdzie nie mogło być ani jednego ptaka. Łaska, aby zrobić mu przyjemność, posłuchała go, udając, że szuka, obeszła całą kępkę i powróciła na poprzednie miejsce, gdzie natychmiast poczuła je znowu. Teraz gdy nie przeszkadzał jej, wiedziała już co ma czynić i nie patrząc pod łapy, potykając się i brodząc w wrodzie, pewnemi, silnemi, sprężystemi nogami swemi, zaczęła zataczać koło, które winne było wyjaśnić jej rzecz całą. Zapach ich coraz bardziej i bardziej, coraz pewniej i pewniej uderzał ją i odrazu doszła do przekonania, że jeden z nich jest tutaj, nie dalej jak za tą kępką, o jakie pięć kroków zaledwie; za-