Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

skwy. Powinnam była wtedy porzucić męża i rozpocząć życie na nowo... mogłabym kochać i być naprawdę kochaną. A czyż teraz jest mi lepiej? Nie szanuję go przecież, jest mi on tylko potrzebnym — myślała o mężu — i ja znoszę go. Czyż więc jestem lepszą od niej?... Wtedy mogłam się jeszcze podobać, miałam jeszcze trochę urody“ — myślała Darja Aleksandrowna w dalszym ciągu, i zachciało się jej spojrzeć w lustro; miała przy sobie małe podróżne lusterko w torebce i chciała wyjąć je, spojrzawszy jednak na plecy stangreta i kiwającego się karbowego, nie wyjęła lustra, gdyż pomyślała sobie, że wyda się im śmieszną, jeżeli którykolwiek z nich obejrzy się.
Lecz nie patrząc się nawet w lustro, pomyślała, że i teraz nie jest jeszcze za późno; i przypomniała sobie Siergieja Iwanowicza, nadzwyczaj zawsze uprzejmego dla niej; przyjaciela Stiwy, poczciwego Turowcyna, który pomagał jej pielęgnować dzieci, gdy te chorowały na szkarlatynę, i kochał się w niej. Prócz nich był jeszcze jeden zupełnie młody człowiek, który, jak to kiedyś żartami powiedział Stepan Arkadjewicz, twierdził, że ona jest piękniejszą od swych młodszych sióstr. I najbardziej niemożebne romanse zaczęły powstawać w wyobraźni Darji Aleksandrownej. Anna doskonale zrobiła, i ja ani myślę czynić jej wyrzuty; jest szczęśliwą, zapewnia szczęście drugiemu człowiekowi i nie jest przybitą tak jak ja, a zapewne, jak zwykle, wesołą, dowcipną i szczerą“ — myślała Darja Aleksandrowna, i ironiczny, przebiegły uśmiech rozchylał jej wargi. Dolly uśmiechnęła się, gdyż myśląc o romansie Anny, równolegle z nim wyobrażała sobie i swój, prawie że taki sam romans z wymarzonym, zbiorowym jakimś mężczyzną, który się w niej kocha szalenie. Ona, również jak Anna, przyznaje się szczerze mężowi, a zadziwienie i zmięszanie Stepana Arkadjewicza, gdy usłyszy tę wiadomość, kazały Darji Aleksandrownie uśmiechnąć się. — Wśród takich marzeń powóz zatrzymał się przy zakręcie, prowadzącym do Wozdwiżeńskiego.